Dura lex sed lex - Pakiet zmian w przepisach |
Autor |
Wiadomość |
piotreg
Administratore banitore piotreg
Dołączył: 23 Mar 2007 Pochwał: 1584 Posty: 32410 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: 3 Luty 2020, 20:12
|
|
|
czapla dał zgodę na dobrą zmianę. |
|
|
|
|
Automobil
|
|
|
|
czapla
Świeżak w kasku
Dołączył: 20 Lut 2009 Pochwał: 109 Posty: 1434 Skąd: Żary
|
Wysłany: 4 Luty 2020, 09:29
|
|
|
Znasz mnie i nie zamierzam walczyć z wiatrakami, po prostu zobojętniałem. |
|
|
|
|
kalex
Jajcarz
Dołączył: 20 Lut 2009 Pochwał: 127 Posty: 1232 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 4 Luty 2020, 10:36
|
|
|
Mnie to wali. Nie posiadam polskiego prawa jazdy. |
|
|
|
|
czapla
Świeżak w kasku
Dołączył: 20 Lut 2009 Pochwał: 109 Posty: 1434 Skąd: Żary
|
Wysłany: 4 Luty 2020, 13:20
|
|
|
To nie ma znaczenia, ukraińskie też zabiorą. |
|
|
|
|
kalex
Jajcarz
Dołączył: 20 Lut 2009 Pochwał: 127 Posty: 1232 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: 4 Luty 2020, 17:02
|
|
|
Wydrukuje się nowe. |
|
|
|
|
inżynier
Forum Lider
Dołączył: 21 Cze 2012 Pochwał: 284 Posty: 669 Skąd: WPI/SK/RZ
|
Wysłany: 22 Maj 2020, 13:24
|
|
|
Cytat: | Dziesiątki tysięcy polskich kierowców mogą stracić prawo jazdy z dnia na dzień. Kto należy do tej grupy
Już od 1 lipca w życie wejdą przepisy, które diametralnie zmienią polskie prawo drogowe. Na ich mocy blisko 40 tysięcy osób może stracić prawo jazdy! Kto znajdzie się w tej grupie i jak się tego ustrzec?
Kierowcy muszą się mieć na baczności – już za ponad miesiąc w życie wchodzą nowe przepisy, zatwierdzone już przez rząd i prezydenta. Właśnie przez nie wiele osób łatwiej utraci posiadane już prawo jazdy, a blisko 40 tysięcy kierowców z zatrzymanym "prawkiem" utraci je bezpowrotnie. O co chodzi?
Nowe prawo zostało wdrożone na mocy tragicznych wydarzeń z Warszawy. Na ulicy Sokratesa jakiś czas temu doszło do potrącenia pieszego na pasach przez kierowcę jadącego z prędkości 130 km/h. Taka prędkość jest jednoznaczna z utratą prawa jazdy od ręki. Właśnie dlatego premier Mateusz Morawiecki zdecydował się na uszczelnienie i diametralną zmianę przepisów, by do takich przypadków dochodziło znacznie rzadziej.
Na czym polega zmiana? Dotychczas utrata prawa jazdy wiązała się z przekroczeniem prędkości 50 km/h w terenie zabudowanym. Zmiana polega na uwzględnieniu również autostrad i dróg krajowych poza terenem zabudowanym. To jednak nie wszystko!
Piesi będą mieli pierwszeństwo w niemal całym obszarze zabudowanym!
Jak informuje Pikio, ma to być ukłon w stronę pieszych. Zyskają oni pierwszeństwo nie tylko na samych pasach, ale jeszcze przed wejściem na nie. Nowością będzie wprowadzenie przez całą dobę ograniczenia prędkości do 50 km/h na terenie zabudowanym, a nie jak do tej pory w godzinach 23-5 rano do 60 km/h (chyba, że znak wskazywał inaczej).
Zgodnie z nowymi zapisami prawnymi aż 40 tysięcy kierowców straci prawo jazdy i będzie musiało wyrabiać je od nowa na nowych zasadach! |
Link |
|
|
|
|
kali
Zaczyna kumać
Dołączył: 11 Paź 2018 Pochwał: 66 Posty: 154 Skąd: Lublin
|
Wysłany: 1 Lipiec 2020, 14:49
|
|
|
Cytat: | Nowe przepisy odroczone! Według prognoz prawa jazdy nie straci około 40 tysięcy kierowców
Ministerstwo Infrastruktury informowało, że od 1 lipca w Polsce wprowadzone zostaną dość istotne zmiany w przepisach ruchu drogowego, które miały znacznie zaostrzyć dotychczasowe zasady. Data ta jednak okazała się zbyt bliska i przepisy nie wejdą w życie w nadchodzącą środę.
Nowelizacja kodeksu drogowego, która miała wejść w życie 1 lipca 2020 roku, niosła za sobą znaczące zmiany. Najważniejszą, która miała się pojawić, byłaby możliwość zabrania prawa jazdy przez policję za przekroczenie dopuszczalnej prędkości o 50 km/h również poza terenem zabudowanym. Dodatkowo miała zostać wyrównana prędkość maksymalna na terenie aglomeracji miejskich do 50 km/h, niezależnie od pory dnia. Jedną z istotniejszych zmian było również udzielenie pieszemu bezwzględnego pierwszeństwa nawet w sytuacji, kiedy dopiero zbliżałby się do przejścia.
Najprawdopodobniej za opóźnienie wprowadzenia nowelizacji kodeksu drogowego odpowiedzialny jest przepis związany z pierwszeństwem pieszych. Wątpliwości zgłosiła Politechnika Krakowska, która swoją niechęć argumentuje znacznym ograniczeniem przepustowości ulic i zwiększeniem udziału zatorów w ruchu oraz, co za tym idzie, zwiększeniem emisji spalin. Przedstawiciele Tramwajów Warszawskich również wyrazili zaniepokojenie. Według motorniczych nowy przepis niekorzystnie wpłynie na bezpieczeństwo ruchu drogowego na przejściach dla pieszych przez torowiska.
– Liczymy, że parlament zajmie się tą ustawą bez zbędnej zwłoki. Założeniem ministerstwa jest, by nowe przepisy kodeksu drogowego zaczęły obowiązywać w wakacje, ale czy będzie to koniec czerwca, początek lipca, czy jego druga połowa zależy od tego, jak szybko pójdą prace w obu izbach parlamentu – skomentował Rafał Weber, podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.
Co ciekawe, według prognozy, wraz z nowelizacją w samym okresie wakacyjnym prawo jazdy mogłoby stracić około 40 000 kierowców. Czekamy na ogłoszenie nowej daty wejścia przepisów w życie, o której oczywiście was poinformujemy. |
Link |
Autor postu otrzymał pochwałę. |
|
|
|
|
phonemaniac
Videomaniac
Dołączył: 10 Paź 2008 Pochwał: 1322 Posty: 4422 Skąd: WKZ
|
Wysłany: 9 Lipiec 2020, 10:59
|
|
|
Cytat: | Piraci drogowi dostaną mocno po kieszeni. Jakich kar wkrótce mogą spodziewać się kierowcy
Maksymalny mandat za wykroczenie drogowe ma wynieść 5 tys. zł, surowiej karane będzie naruszanie przepisów w obszarze zabudowanym, wyższych kar muszą spodziewać się recydywiści.
Dziesięciokrotna podwyżka maksymalnego mandatu – z 500 zł do 5 tys. zł – to jeden z pomysłów rządu na walkę z drogowymi piratami.
Surowsze kary za wykroczenia popełniane w rejonie przejść dla pieszych (minimum 1–1,5 tys. zł) oraz w obszarze zabudowanym. Wyższe mandaty dla drogowych recydywistów i wydłużenie o rok ważności punktów karnych (przy jednoczesnym zwiększeniu ich limitu) oraz likwidacja kursów pozwalających zredukować ich liczbę. To wytyczne, które premier Mateusz Morawiecki wysłał pod koniec kwietnia do resortów: sprawiedliwości, spraw wewnętrznych i administracji oraz infrastruktury. Ministerstwa mają opracować zmiany w taryfikatorze mandatów oraz w prawie wykroczeń.
"Biorąc pod uwagę, że przestrzeganie ograniczeń prędkości jest kluczowe dla ochrony życia i zdrowia obywateli na drodze, niezbędne jest podniesienie kwot mandatów karnych oraz wprowadzenie zmian w przepisach, których celem jest ograniczenie zachowań szczególnie niebezpiecznych na drogach i eliminacja tzw. piratów drogowych" – czytamy w piśmie Mateusza Morawieckiego.
Tak drastyczne podwyżki mandatów mogą sprawić, że kierowcy będą masowo odmawiać ich przyjęcia, odraczając w ten sposób moment zapłaty i licząc, że sędzia złagodzi karę. To z kolei grozi zalaniem sądów wnioskami o ukaranie za wykroczenia.
Poważne wątpliwości Ministerstwa Sprawiedliwości budzi to, że kary za wykroczenia drogowe byłyby wyższe niż za drobne przestępstwa. Jednakże wysokość mandatów jest zamrożona od ponad 20 lat. Przez ten czas siła rażenia sankcji znacznie się zmniejszyła. Maksymalny mandat (500 zł) w 1997 r. był wyższy niż ówczesna płaca minimalna (450 zł) i stanowił 57 proc. średniego wynagrodzenia, obecnie jest to odpowiednio 19 proc. najniższego wynagrodzenia i 9 proc. średniego.
– Takie grzywny będą szokiem, ale dzięki temu Polacy nauczą się szanować własne prawo drogowe w równym stopniu co innych krajów. Za granicą polski kierowca jest o wiele mniej skłonny do szarżowania na drogach właśnie w obawie przed wysokimi mandatami – mówi anonimowo jeden z policjantów ruchu drogowego.
– Po co podwyższać kary, np. za omijanie samochodu ustępującego pierwszeństwa pieszemu, skoro policji nigdy na przejściach nie ma. Skuteczniejszym działaniem byłoby objęcie przejść monitoringiem i nadanie uprawnień strażom miejskim do nakładania mandatów za zarejestrowane w ten sposób wykroczenia – mówi Maciej Wroński z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego. – Zwiększenie maksymalnej kary do 5 tys. zł rodzi ryzyko, że tym, których nie będzie na to stać, będą one zamieniane na zastępczą karę aresztu; wzrośnie też ryzyko korupcji – dodaje. Eksperci zwracają też uwagę, że zapowiedzi zaostrzenia kar dla piratów drogowych pojawiły się już w listopadowym exposé szefa rządu, natomiast konkretne działania dopiero wtedy, gdy rząd zaczął odczuwać skutki drenowania budżetu na potrzeby walki z koronawirusem.
Choć zapowiedź poprawy bezpieczeństwa w ruchu drogowym wraz z zapowiedzią wprowadzenia surowych kar dla piratów drogowych pojawiły się już w listopadowym exposé premiera, to później na wiele miesięcy temat zniknął z agendy. Pod koniec kwietnia premier Mateusz Morawiecki rozesłał jednak do ministerstw Sprawiedliwości, Spraw Wewnętrznych i Administracji oraz Infrastruktury pismo, w którym zlecił wypracowanie odpowiednich zmian w taryfikatorze mandatów, a także w kodeksie wykroczeń oraz kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenia. "Prowadzone w ostatnich latach kampanie edukacyjne okazały się niewystarczająco skuteczne, jeśli chodzi o wpływ na zmianę postaw i zachowań kierowców. Jedną z najważniejszych przyczyn nieprzestrzegania przepisów jest złagodzenie dolegliwości sankcji w wyniku zamrożenia kwot mandatów karnych na poziomie z roku 1997 (...). Biorąc pod uwagę, że przestrzeganie ograniczeń prędkości jest kluczowe dla ochrony życia i zdrowia obywateli na drodze, niezbędne jest podniesienie kwot mandatów karnych oraz wprowadzenie zmian w przepisach, których celem jest ograniczenie zachowań szczególnie niebezpiecznych na drogach i eliminacja tzw. piratów drogowych" – czytamy piśmie Mateusza Morawieckiego.
Mniej tolerancji
Choć na przestrzeni ostatnich dwóch dekad zapowiedzi podwyżek mandatów było bez liku, to ostatecznie poszczególne rządy – w obawie przed niezadowoleniem opinii publicznej – wycofywały się z nich. W rezultacie o ile maksymalny mandat w wysokości 500 zł był w 1997 r. wyższy niż ówczesna pensja minimalna (wynosiła 450 zł) i stanowił 57 proc. średniego wynagrodzenia, o tyle obecnie stanowi on 19 proc. minimalnej pensji i poniżej 10 proc. średniego wynagrodzenia.
Według założeń projektu, którego opracowanie zlecił premier, maksymalna kwota mandatu karnego ma wynieść 5 tys. zł. "Przy konstruowaniu taryfikatora mandatów należy również uwzględnić przypadki przekroczenia dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h. Właśnie sprawcy takich wykroczeń powinni być szczególnie dotkliwie karani, nie tylko poprzez czasowe zatrzymanie prawa jazdy, ale również sankcje o charakterze finansowym" – instruuje szef rządu.
Poza tym, aby zwiększyć bezpieczeństwo niechronionych uczestników ruchu, system mandatów ma być tak przebudowany, by surowiej karać za przekroczenia prędkości w obszarze zbudowanym niż poza nim. Nacisk – zdaniem Morawieckiego – należy położyć na karanie za wykroczenie popełniane na przejściach dla pieszych bądź skrzyżowaniach. Sankcja ma wynosić przynajmniej 1–1,5 tys. zł.
– Co z tego, że zostaną zwiększone mandaty za wykroczenia popełniane w rejonie przejść dla pieszych, skoro policji nigdy w takich miejscach nie ma. Służby pojawiają się dopiero wtedy, gdy zdarzy się tragedia, ale wtedy już te przepisy nie pomogą – krytykuje Maciej Wroński z Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego, który uważa, że znacznie lepszym pomysłem na poprawienie bezpieczeństwa byłoby objęcie przejść dla pieszych monitoringiem i umożliwienia strażnikom miejskim nakładania mandatów za zarejestrowane wykroczenia.
– Osiągnęlibyśmy o wiele lepszy efekt i to bez konieczności podnoszenie wysokości mandatów. Bo to nie wysokość kary, a jej nieuchronność stanowi najlepszy efekt odstraszający – podkreśla ekspert.
Ponadto zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami zmniejszony zostanie margines błędu kierowcy z 10 do 5 km/h.
Ważne punkty
Oprócz tego premier proponuje wydłużenie okresu ważności punktów karnych przynajmniej o rok, przy jednoczesnym zwiększeniu ich limitu (dziś wynosi 24 pkt). Polecił także likwidację kursów, dzięki którym można zredukować ich liczbę, "ze względu na brak pozytywnych doświadczeń w tym zakresie" (o czym też mówiło się od dekady).
Tę propozycję chwali Maciej Wroński.
– Nie przynosi to żadnych efektów poza korzyściami finansowymi dla urzędników i instruktorów. Można by co najwyżej zostawić tego typu kursy tylko dla młodych kierowców, bo być może popełniane przez nich wykroczenia wynikają z niedostatków szkolenia, jakie mieli przed egzaminem – mówi Maciej Wroński.
Ale to nie wszystkie plany szefa rządu. Chce on, aby po przekroczeniu połowy limitu punktów karnych wysokość mandatów za kolejne popełnione przez daną osobę wykroczenia była odpowiednio zwiększana. "W takim przypadku przepisy ustawowe powinny umożliwiać nałożenie mandatu karnego w wyższej wysokości niż górna granica określona w art. 96 kodeksu postępowania w sprawach o wykroczeniach".
– Nakładanie surowszych mandatów na kierowców notorycznie popełniających wykroczenia jest moim zdaniem dopuszczalne. Fakt, że ktoś często łamie przepisy, stanowi dodatkową okoliczność obciążającą i nie widzę powodów, by grzywna dla takiego recydywisty nie mogła być większa – mówi prof. Ryszard Stefański z Uczelni Łazarskiego.
– Zasadne jest surowsze karanie za wykroczenia związane z bezpośrednim zagrożeniem dla bezpieczeństwa zdrowia i życia, jak np. omijanie samochodu ustępującego pierwszeństwa, nieprzepuszczenie pieszego czy wymuszenie pierwszeństwa na skrzyżowaniu – uważa prof. Stefański.
Opłakane skutki
Jednocześnie eksperci uważają, że podnoszenie maksymalnego mandatu do wysokości 5 tys. jest nieporozumieniem.
– Po pierwsze doprowadzi to do totalnego zaburzenia systemu, przez co sprawcy wykroczeń drogowym będą surowiej karani niż sprawcy drobnych przestępstw, a po drugie spowoduje to wzrost liczby nieprzyjętych mandatów – twierdzi Stefański. Przewiduje on, że przy tak wysokich mandatach ludzie będą odmawiać ich przyjęcia, licząc na to, że sąd albo obniży grzywnę, a jeśli nie, to chociaż uzyskają w ten sposób odroczenie momentu jej uiszczenia. W ten sposób sądy zostaną zalane wnioskami o ukaranie.
Takich skutków obawia się też Ministerstwo Sprawiedliwości, które ma bardzo duże wątpliwości co do planu premiera zwiększającego grzywny nakładane w drodze mandatów karnych. Z tego też powodu prace nad zmianami mogą potrwać znacznie dłużej niż życzyłby sobie tego szef rządu, który zobowiązał poszczególne resorty do opracowania wkładu do 22 maja, a np. MS do tej pory nie zajął stanowiska w tej sprawie.
– To jest o wiele bardziej skomplikowane niż się z pozoru może wszystkim wydawać – słyszymy w MS. |
LINK |
Autor postu otrzymał pochwałę. |
|
|
|
|
piotreg
Administratore banitore piotreg
Dołączył: 23 Mar 2007 Pochwał: 1584 Posty: 32410 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: 9 Lipiec 2020, 13:53
|
|
|
Trudno się nie zgodzić z ekspertami. Trafne wnioski... |
|
|
|
|
piotreg
Administratore banitore piotreg
Dołączył: 23 Mar 2007 Pochwał: 1584 Posty: 32410 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: 18 Wrzesień 2020, 09:31
|
|
|
Cytat: | Nowa terapia szokowa dla kierowców w Polsce. 10 razy więcej fotoradarów i zmiany w systemie karania
Mandaty, fotoradary i akcje policji nic nie dają? Kierowcy w Polsce ciągle łamią przepisy, szczególnie przekraczają limity prędkości. Jak temu zaradzić? Terapię szokową w rozmowie z dziennik.pl zaleca Anna Zielińska z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego Instytutu Transportu Samochodowego.
Policja w piątek 18 września prowadzi kaskadowy pomiar prędkości w całym kraju. A nową akcją chce sprawić, by nikt nie zginął na drodze. – Nie będzie taryfy ulgowej – powiedział dziennik.pl kom. Robert Opas z Komendy Głównej Policji i wskazał, że pełna mobilizacja wiąże się z Europejskim Tygodniem Mobilności, który potrwa do 22 września i działaniami pod kryptonimem ROADPOL Safety Days.
Celem kampanii ROADPOL Safety Days jest zredukowanie liczby ofiar śmiertelnych w ruchu drogowym, tak aby przynajmniej jednego, wyznaczonego dnia, np. w Polsce 18 września, nie było ich w ogóle. W krajach Unii Europejskiej średnio, każdego dnia na drogach ginie około 70 a w Polsce około 8 osób.
– Niestety dotychczas nie udało się osiągnąć istotnego spadku liczby ofiar w dniach wzmożonych działań nadzorczych i edukacyjnych, choć zdarzają się dni na polskich drogach bez ofiar śmiertelnych. I choć cel jest bardzo trudny, to jednak możliwy do osiągnięcia – powiedziała dziennik.pl Anna Zielińska z Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS.
Terapia szokowa dla kierowców
Anna Zielińska, Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ITS: Podstawową przyczyną wypadków na polskich drogach są zbyt wysokie prędkości. Czym wyższa prędkość tym większe prawdopodobieństwo wypadku i tym cięższe jego skutki. Dla poprawy bezpieczeństwa na drogach w Polsce niezbędne jest generalne uspokojenie ruchu, wszędzie nie tylko w miejscach uznanych za szczególnie niebezpieczne. W tym celu należy działać systemowo i w skoordynowany sposób. Nadzór policyjny, zdecydowanie gęstsza sieć fotoradarów, działania inżynierskie – fizyczne środki wymuszające na kierowcach wolniejszą jazdę – ale też edukacja i promocja bezpiecznych zachowań. Te wszystkie działania tylko podejmowane równocześnie mogą przynieść pożądany efekt w postaci mniejszej liczby ofiar na drogach.
Więcej patroli? Nowszy sprzęt? Więcej nieoznakowanych radiowozów?
Dziesięć razy więcej fotoradarów i zmiana w systemie karania za przekroczenie dopuszczalnej prędkości. To samofinansująca się inwestycja w bezpieczeństwo nas wszystkich. W Polsce na 1000 km2 przypada mniej niż 2 fotoradary (1,6), podczas gdy w innych krajach europejskich jest ich 20-40 na 1000 km2. W Polsce jest to około 500 fotoradarów, a dla porówna w Belgii 1150, w Szwecji 1300, we Włoszech 5600, we Francji 4400.
A wyższe kary? Jakie powinny być sankcje, żeby kierowcy oprzytomnieli?
Tak, kary powinny być wyższe, ale o skuteczności kar decyduje ich nieuchronność a nie dotkliwość. Co z tego, że taryfikator będzie przewidywał drakońskie kary jeżeli łamiąc przepisy nagminnie sporadycznie jesteśmy za to karani?
Fotoradary czy odcinkowy pomiar średniej prędkości?
Zdecydowanie konieczna jest gęstsza sieć fotoradarów ale także usprawnienie procedury nakładania kary za przewinienia kierowców zarejestrowane w ramach Automatycznego Systemu Nadzoru Nad Ruchem Drogowym. Odcinkowy pomiar prędkości jest bardziej skuteczny (zmusza kierowców do zwolnienia na dłuższym odcinku) ale to rozwiązanie może być stosowane głównie na autostradach, drogach ekspresowych i jednorodnych, długich odcinkach dróg krajowych. Na drogach lokalnych i w obszarach zabudowanych raczej OPP nie mają zastosowania.
|
Link |
Autor postu otrzymał pochwałę. |
|
|
|
|
jojo
Forum Lider
Dołączył: 22 Mar 2010 Pochwał: 64 Posty: 807 Skąd: ES / ETM
|
Wysłany: 18 Wrzesień 2020, 11:23
|
|
|
Kto te nagłówki pisze? Co ma wspólnego życzenie Anki Z. z ITS'u z Europejskim Tygodniem Mobilności, prowadzonym przez policję w dniach 18-22 września? |
|
|
|
|
piotreg
Administratore banitore piotreg
Dołączył: 23 Mar 2007 Pochwał: 1584 Posty: 32410 Skąd: Dolny Śląsk
|
Wysłany: 26 Listopad 2020, 16:18
|
|
|
Cytat: | Rząd już nie chce zabierać prawa jazdy za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym
Do Sejmu trafił zmieniony rządowy projekt zmian w Prawie drogowym mający m.in. poprawić sytuację pieszych na przejściach. Zmiany, zamiast uprościć, jeszcze bardziej komplikują przepisy. Zwraca uwagę to, że zrezygnowano z planów zatrzymywania praw jazdy za drastyczne przekroczenia prędkości poza obszarem zabudowanym – przeciwko temu rozwiązaniu protestowało Ministerstwo Sprawiedliwości. W projekcie ustawy znalazł się natomiast pomysł forsowany przez Zbigniewa Ziobrę, by ograniczyć korzystanie z telefonów przez pieszych.
- Na autostradach i drogach szybkiego ruchu kierowcy mają – według projektu ustawy – zachować określony prawem odstęp od poprzedzających pojazdów
- Dopuszczalna prędkość na obszarze zabudowanym w nocy ma zostać obniżona
- Projekt zakłada zakaz korzystania z telefonów i innych urządzeń elektronicznych przez pieszych podczas przechodzenia przez jezdnię
- Nie będzie nowych kar za drastyczne przekroczenia prędkości poza obszarem zabudowanym
Przepisy, które miały obowiązywać od 1 lipca 2020, po licznych zmianach koncepcji trafiły do Sejmu 25 listopada. Ostatecznie zrezygnowano z radykalnych rozwiązań, zapowiadanych jako mające znaczący wpływ na bezpieczeństwo na polskich drogach, za to dodano inne. Jeśli chodzi o kwestię zasadniczą – pierwszeństwo pieszych na przejściach – to ani piesi, ani kierowcy aut nie mogą być zadowoleni. Pojawiają się natomiast głosy, iż rozstrzyganie o winie w razie wypadku z udziałem pieszego na pasach może być jeszcze trudniejsze i bardziej długotrwałe niż dotąd.
Piesi na przejściu - prawie z immunitetem, całkiem bez telefonu
Istniejący, krytykowany przepis regulujący pierwszeństwo na przejściu dla pieszych brzmi:
Pieszy, przechodząc przez jezdnię lub torowisko, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz (...) korzystać z przejścia dla pieszych. Pieszy znajdujący się na tym przejściu ma pierwszeństwo przed pojazdem.
Co oznacza, że dopiero po wejściu na przejście pieszy nabywa pierwszeństwo – coś jak "kto pierwszy, ten lepszy". Jednak powyższy przepis ustawowy uzupełnia obecnie zapis rozporządzenia, mówiący:
Kierujący pojazdem zbliżający się do miejsca oznaczonego znakiem D-6, D-6a albo D-6b (chodzi o przejścia dla pieszych i przejazdy dla rowerzystów – red.) jest obowiązany zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszych lub rowerzystów znajdujących się w tych miejscach lub na nie wchodzących lub wjeżdżających.
Jeśli projekt wejdzie w życie, powyższe przepisy będą brzmiały tak:
Pieszy wchodzący na jezdnię lub torowisko albo przechodzący przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz (…) korzystać z przejścia dla pieszych.
Pieszy znajdujący się na przejściu dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem. Pieszy wchodzący na przejście dla pieszych ma pierwszeństwo przed pojazdem, z wyłączeniem tramwaju.
Kierujący tramwajem, zbliżając się do przejścia dla pieszych, jest obowiązany zachować szczególną ostrożność, zmniejszyć prędkość tak, aby nie narazić na niebezpieczeństwo pieszego znajdującego się na tym przejściu i ustąpić pierwszeństwa pieszemu znajdującemu się na tym przejściu.
Co oznacza m.in., że prawa pieszego zasadniczo nie zmieniają się względem tramwajów: auto ma ustąpić pieszemu już w chwili, gdy ten wchodzi na pasy, a tramwaj – tylko gdy pieszy już jest na przejściu. Granica jednak pomiędzy "wchodzeniem na przejście" a "znajdowaniem się na przejściu" pozostaje płynna... I uwaga, rząd chce, aby Sejm przegłosował dodanie do Kodeksu drogowego ważnego akapitu:
Zabrania się:
- korzystania z telefonu lub innego urządzenia elektronicznego podczas wchodzenia na jezdnię lub torowisko lub przechodzenia przez jezdnię lub torowisko, w tym również na przejściu dla pieszych – w sposób, który prowadzi do ograniczenia możliwości obserwacji sytuacji na jezdni lub torowisku lub przejściu dla pieszych
A zatem: żadnych telefonów, żadnych słuchawek – każde takie urządzenie znajdujące się w użyciu, jeśli dojdzie do wypadku, będzie działało na niekorzyść pieszego. A może też – przy interpretacji rozszerzającej – być powodem do wystawienia mandatu każdemu, kto z telefonem w ręce przekracza jezdnię. Dla zainteresowanych: to pomysł ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, a w każdym razie firmowany przez MŚ. Ponadto pieszy – według projektu – ma obowiązek zachować szczególną ostrożność. Niby to jasne, ale taka konstrukcja rozkłada odpowiedzialność w razie wypadku na obie strony.
Nowe przepisy drogowe - wolniej na obszarze zabudowanym!
Obecnie w terenie zabudowanym ustawowy limit prędkości inny jest w dzień, a inny w nocy. Przepis brzmi:
Prędkość dopuszczalna pojazdu lub zespołu pojazdów na obszarze zabudowanym w godzinach 5:00–23:00 wynosi 50 km/h.
Prędkość dopuszczalna pojazdu lub zespołu pojazdów na obszarze zabudowanym w godzinach 23:00–5:00 wynosi 60 km/h.
Ta kwestia ma być uproszczona:
Prędkość dopuszczalna pojazdu lub zespołu pojazdów na obszarze zabudowanym wynosi 50 km/h.
Co ma i taki sens, że z miast zniknie wiele znaków drogowych – "pięćdziesiątek", których istnienie w terenie zabudowanym z dnia na dzień straci rację bytu.
Nowe przepisy drogowe - zachowaj odstęp!
Rząd pragnie zaadaptować do polskich potrzeb fragment niemieckiego prawa drogowego, a proponowany przepis ma brzmieć tak:
Kierujący pojazdem podczas przejazdu autostradą i drogą ekspresową jest obowiązany zachować minimalny odstęp między pojazdem, którym kieruje, a pojazdem jadącym przed nim na tym samym pasie ruchu. Odstęp ten wyrażony w metrach określa się jako nie mniejszy niż połowa liczby określającej prędkość pojazdu, którym porusza się kierujący, wyrażonej w kilometrach na godzinę. Przepisu tego nie stosuje się podczas manewru wyprzedzania.
Co należy rozumieć: jedziesz 100 km/h – zachowujesz odstęp 50 m; jedziesz 140 km/h – minimalny odstęp rośnie do 70 metrów. I choć to nieznacznie mniejszy odstęp od zalecanego przez specjalistów, to ma zaletę: rachunek jest łatwy (choć nie każdy prawidłowo ocenia odległość – to już inna sprawa). Na marginesie: polska policja takiego sprzętu nie używa, ale kamery obliczające odstęp pomiędzy pojazdami wraz z określaniem ich prędkości to wyposażenie wielu policji na świecie.
Nowe przepisy drogowe - za szybką jazdę tylko mandat!
Jednym z dyskutowanych w ostatnich miesiącach pomysłów Ministerstwa Infrastruktury było rozszerzenie sankcji polegającej na czasowym (na 3 miesiące) zatrzymywaniu praw jazdy za przekroczenie dozwolonej prędkości o ponad 50 km/h także w przypadku wykroczeń rejestrowanych poza obszarem zabudowanym.
Przypomnijmy, że ten pomysł spotkał się z ostrą krytyką Ministerstwa Sprawiedliwości (elektorat Solidarnej Polski nie byłby zadowolony z takiego obrotu sprawy). Ministerstwo Zbigniewa Ziobry postulowało, aby zatrzymywać prawo jazdy za "podwojenie" dozwolonej prędkości poza obszarem zabudowanym, co oznaczałoby jazdę ponad: 280 km/h na autostradzie, 240 km/h na drodze ekspresowej i 180 km/h na zwykłej drodze jednojezdniowej poza miastem.
Ministerstwo Zbigniewa Ziobry pisało do Ministerstwa Infrastruktury:
"Zastrzeżenia budzi również art. 1 pkt 4 projektu (…) oraz art. 2 projektu (…) w zakresie, w jakim przewidują zatrzymanie prawa jazdy w sytuacji przekroczenia dopuszczalnej prędkości o więcej niż 50 km/h. Rozwiązanie takie wskazuje bowiem na dość dużą dysproporcję pomiędzy przekroczeniem prędkości na obszarze zabudowanym oraz poza tym obszarem, w korelacji do prędkości dopuszczalnej. W obszarze zabudowanym, gdzie przekroczenie prędkości pociąga za sobą dużo większe niebezpieczeństwo, do zatrzymania prawa jazdy na podstawie art. 135 ust. 1 pkt 1a lit. a Prawa o ruchu drogowym dojdzie w sytuacji przekroczenia dwukrotności prędkości dopuszczalnej, a zatem 100 km/h, tj. o ponad 100%. Natomiast przekroczenie o więcej niż 50 km/h dopuszczalnej prędkości na autostradzie czy dwujezdniowej drodze ekspresowej stanowi odpowiednio przekroczenie o niespełna 36% i niespełna 42% (…). Należałoby zniwelować wykazaną już dysproporcję pomiędzy przekroczeniem, a prędkością dopuszczalną tak, aby objąć nią tylko te najbardziej drastyczne przekroczenia i przyjąć je w każdym przypadku ponad dwukrotnego przekroczenia prędkości dopuszczalnej".
To oczywiście absurd, dlatego – zapewne uginając się przed presją MŚ, Ministerstwo Infrastruktury zrezygnowało z tego zapisu w projekcie. Oficjalnie jednak zrezygnowano z niej po to, by nie dodawać pracy samorządom, które i tak mają ciężko. Uwierzycie? |
Link |
Autor postu otrzymał pochwałę. |
|
|
|
|
jojo
Forum Lider
Dołączył: 22 Mar 2010 Pochwał: 64 Posty: 807 Skąd: ES / ETM
|
Wysłany: 27 Listopad 2020, 14:10
|
|
|
Cytat: | W ustawie nie ma mowy o pieszym oczekującym na przejście przez jezdnię. Tu R. Weber komentuje: - Ja myślę, że każdy oczekujący na przejście może być uznany za wchodzącego na jezdnię. |
Nie wiem, czy coś ze mną jest nie tak, ale wydaje mi się, że "pieszy wchodzący" na jezdnię w praktyce oznacza pieszego, który znajdując się przy krawędzi przejścia, podniósł swe kopyto by następnie postawić je już na przejściu dla pieszych, a nie pieszy, który jeszcze rozważa moment wejścia, boi się, rozgląda, szuka luki, czy po prostu jest jeszcze kilka kroków przed przejściem.
W przeciwnym razie, czemu p. Weber, a raczej jego resort nie zawarł po prostu zapisu "pieszy oczekujący", "pieszy zbliżający się do przejścia", tylko dokleja do niego interpretacje?
Źródło |
Autor postu otrzymał pochwałę. |
|
|
|
|
phonemaniac
Videomaniac
Dołączył: 10 Paź 2008 Pochwał: 1322 Posty: 4422 Skąd: WKZ
|
Wysłany: 17 Grudzień 2020, 06:20
|
|
|
Cytat: | Bez zabierania "prawka" na autostradach. Nie uwzględniono pomysłu posłów
Sejmowa podkomisja nadzwyczajna zdecydowała o warunkach przyznawania pierwszeństwa pieszym oraz odbierania prawa jazdy. Opublikowano jednolity tekst ustawy, która dopiero trafi do Sejmu. Można jednak stwierdzić, że na autostradach nie zmieni się wiele.
Aż 3 projekty ustaw zostały poruszone w czasie ostatnich prac komisji. Największym problemem było oczywiście ustalenie dokładnego momentu przyznania pierwszeństwa pieszemu na pasach. Zdecydowano się na przepisy, według których pieszy jest zobowiązany zachować szczególną ostrożność i ma pierwszeństwo przed pojazdem, zarówno gdy znajduje się na przejściu, jak i wtedy, gdy na nie wchodzi. Nie dotyczy to jednak torowisk.
Pieszy wchodzący na jezdnię lub torowisko albo przechodzący przez jezdnię lub torowisko jest obowiązany zachować szczególną ostrożność oraz, z zastrzeżeniem ust. 2 i 3, korzystać z przejścia dla pieszych.
Sytuacja pieszego też się zmienia. Nie będzie on mógł korzystać z telefonu czy innego urządzenia elektronicznego, które ogranicza możliwości obserwacji sytuacji na jezdni czy przejściu dla pieszych.
Zdecydowano również, że na autostradach trzeba będzie zachować odstęp od poprzedzającego auta. Dystans ma wynosić połowę liczby określającej prędkość pojazdu (czyli np. 140 km/h = 70 m odległości).
Co ważne, w ustawie o ruchu drogowym już istnieje zapis o bezpiecznej odległości. Nowe zasady nie określają też kar za "siedzenie na zderzaku". Nie uwzględniono jednak postulatów o odbieraniu prawa jazdy za przekroczenie prędkości poza terenem zabudowanym, czego domagali się posłowie w swoim projekcie. Tym samym kierowcy przekraczający znacznie prędkość na autostradach mogą dostać jedynie mandat. Nie zostanie im zabrane prawo jazdy, jak dzieje się to w przypadku podobnej sytuacji w terenie zabudowanym.
"Zakres rzeczowy projektu dot. zatrzymywania prawa jazdy za przekroczenie prędkości powyżej 50 km/h poza obszarem zabudowanym spotkał się z negatywną oceną tego rozwiązania przez stronę samorządową wyrażoną m.in. przez Związek Powiatów Polskich w trakcie konsultacji publicznych i w ramach opiniowania przez Komisję Wspólną Rządu i Samorządu Terytorialnego" – pisze w odpowiedzi na jedną z interpelacji Rafał Weber, sekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury.
Pojawiły się też inne względy – resort sprawiedliwości wyrażał wątpliwości dot. prędkości, przy jakiej powinny być odbierane prawa jazdy. Przekroczenie jej o 50 km/h poza miastem, w tym również na autostradzie, nie było – przynajmniej proporcjonalnie – wystarczającą wartością do odbierania uprawnień. Padały głosy, że wprowadzenie takich przepisów może być przytłaczające dla samorządów, które i tak mają na głowie sporo obowiązków.
Członkowie komisji stwierdzili, że przepisy powinny zostać wprowadzone jak najszybciej, stąd zaledwie 14-dniowe vacatio legis. Pozostała jeszcze debata w Komisji Infrastruktury i projekt przepisów trafi do Sejmu. |
LINK |
|
|
|
|
phonemaniac
Videomaniac
Dołączył: 10 Paź 2008 Pochwał: 1322 Posty: 4422 Skąd: WKZ
|
Wysłany: 2 Styczeń 2021, 16:47
|
|
|
Cytat: | Kodeks drogowy na 2021 r. Łatwo będzie stracić prawo jazdy
Poprawa bezpieczeństwa drogowego i jednocześnie ułatwienia dla kierowców. Taki efekt mają przynieść zmiany w kodeksie drogowym szykowane na 2021 r. oraz wprowadzone pod koniec 2020 r.
W nowym roku kierowców czekają liczne zmiany w przepisach ustawy prawo o ruchu drogowym, zwanej popularnie kodeksem drogowym.
Najważniejsze z nich dotyczą poprawy bezpieczeństwa drogowego. "Bezpieczeństwo na naszych drogach, w tym niechronionych użytkowników dróg, musi się zwiększyć - jest to priorytet polskiego rządu" - zadeklarował pod koniec listopada 2020 r. minister infrastruktury Andrzej Adamczyk, gdy rząd przyjął projekt nowelizacji kodeksu drogowego wprowadzający przepisy w tej sprawie.
W grudniu sejmowa komisja infrastruktury powołała podkomisję, która zajmie się tym rządowym projektem, a także zbliżonymi projektami posłów PO oraz lewicy. Nie wiadomo, kiedy zostaną uchwalone nowe przepisy. Wydaje się jednak, że sam kierunek zmian popiera większość posłów.
Przepuść pieszego wchodzącego
Zaproponowane przez rząd przepisy zobowiązują kierowców do obserwacji sytuacji nie tylko na przejściach dla pieszych, ale także w ich okolicach. Tak, aby umożliwić bezpieczne przejście także osobom, które wchodzą na przejście dla pieszych.
Obecnie przepisy zobowiązują kierowców do zachowania szczególnej ostrożności przy zbliżaniu się do przejść dla pieszych i ustąpienia pierwszeństwa osobom znajdującym się na przejściu.
Proponowane zmiany w praktyce zobowiążą kierowców do zatrzymania się przed przejściem także wtedy, gdy pieszy dopiero zamierza na nie wejść.
Ale nowe przepisy nałożą nowe wymogi także na pieszych. Rządowy projekt zakazuje im korzystania z telefonów komórkowych lub innych urządzeń "upośledzających prawidłową percepcję, zwłaszcza wzrokową", w trakcie wchodzenia i przechodzenia przez przejście dla pieszych lub torowisko tramwajowe.
W mieście 50 km/godz. całą dobę
Rząd proponuje także, aby limit prędkości 50 km/godz. na terenie zabudowanym obowiązywał przez całą dobę - tak jak w pozostałych państwach UE.
Obecnie Polska jest pod tym względem wyjątkiem w UE: nocą na terenach zabudowanych dopuszczalna prędkość wynosi u nas 60 km/godz.
Z większą prędkością będzie można jeździć tylko tam, gdzie zezwalają na to znaki drogowe. I na niektórych kluczowych miejskich arteriach dopuszczana jest jazda z prędkością 70 czy 80 km/godz., a wyjątkowo - jeszcze szybciej.
Koniec jazdy na zderzaku
Rząd zaproponował też, aby uregulować minimalne odległości między pojazdami na autostradach i drogach ekspresowych. To ma wyeliminować praktykę jazdy "na zderzaku", czyli w bliskiej odległości od poprzedniego pojazdu. Jeśli taki pojazd gwałtownie zahamuje, grozi to karambolem.
Wzorem Niemiec rząd zaproponował, aby bezpieczna odległość między pojazdami na drodze szybkiego ruchu wynosiła "połowę prędkości". Czyli przy jeździe z prędkością 100 km/godz. bezpieczna odległość między pojazdami wyniesie 50 m, a przy prędkości 140 km/godz. - 70 m.
Takie limity odległości nie będą obowiązywać w trakcie wyprzedzania.
Bicz na piratów drogowych?
Obecnie prawo jazdy mogą stracić kierowcy, którzy po terenie zabudowanym jadą z prędkością przekraczającą dozwolony limit o 50 km/godz.
Wiosną rząd proponował, by rozciągnąć tę za karę za przekroczenie o 50 km/godz. limitów prędkości także na drogach poza terenami zabudowanymi. Ten przepis zniknął z ogłoszonego w listopadzie przez rząd projektu nowelizacji kodeksu drogowego. Znalazł się on jednak w poselskim projekcie nowelizacji kodeksu drogowego, który Sejm przyjął do prac wraz z projektem rządowym. Teraz uchwalenie tej sankcji zależeć będzie od decyzji posłów.
Diler zarejestruje nowe auto
Od 4 czerwca 2021 r. nowy samochód, motorower lub przyczepę będzie mógł zarejestrować diler, w którego salonie kupimy ten pojazd. A nabywca, który upoważni dilera do takich czynności rejestracyjnych, nie będzie musiał już sam poświęcać na to czasu w wydziale komunikacyjnym.
Ten przepis to część wielkiego pakietu liberalizujących zmian w kodeksie drogowym, które uchwalono pod koniec lata 2020 r.
Większość tych zmian weszła w życie na początku grudnia 2020 r. i w praktyce dopiero w 2021 r. kierowcy zaczną się oswajać z większością tych nowych przepisów.
Bez mandatu za zapomniane prawo jazdy
Od 5 grudnia 2020 r. kierowcom nie grozi już mandat, jeśli będą prowadzić samochód, nie mając przy sobie prawa jazdy.
W razie kontroli drogówka lub straż miejska mają sprawdzić uprawnienia kierowcy w Centralnej Ewidencji Kierowców (CEK), łącząc się z nią za pośrednictwem łączy telekomunikacyjnych.
Ale jednocześnie od 5 grudnia policja może elektroniczne wpisać do CEK zatrzymanie prawa jazdy kierowcy, który np. przekroczył limit punktów karnych. To znaczy, że już po takiej kontroli nie będzie mógł on dalej prowadzić pojazdu. Dotąd policjanci nie mogli zatrzymać prawa jazdy kierowcy, który nie miał przy sobie takiego dokumentu.
Pod tym względem nowe przepisy oznaczają nie tylko ułatwienia dla kierowców, ale także przykręcenie śruby piratom drogowym.
Nowe przepisy mogą też skomplikować życie kierowcom. Wydział cyfryzacji w kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego, który obecnie odpowiada za kwestie cyfryzacji, oficjalnie przyznał, że dane zgromadzone w CEK mogą zawierać "nieścisłości" - czyli kierowcy w czasie kontroli na drodze mogą mieć problemy bez własnej winy.
Marek Zagórski, pełnomocnik rządu ds. cyberbezpieczeństwa, a wcześniej minister cyfryzacji, zachęcał też kierowców, aby wozili ze sobą dokumenty tożsamości, nawet jeśli zostawią w domu prawo jazdy.
- Może się zdarzyć sytuacja na drodze, na przykład stłuczka, kiedy ułatwi to potwierdzenie tożsamości - tłumaczył Zagórski na wideokonferencji.
W praktyce oznacza to jednak, że jeśli sprawca stłuczki stwierdzi, że nie ma przy sobie prawa jazdy lub dowodu osobistego, to przezorniej będzie ściągnąć drogówkę na miejsce takiego zdarzenia.
Bez wymiany dowodu rejestracyjnego
Od 4 grudnia właściciel pojazdu, któremu w dowodzie rejestracyjnym zabrakło miejsca na kolejne pieczątki ze stacji kontroli pojazdów, przedłużające dopuszczenie pojazdu do ruchu, nie musi już wymieniać tego dokumentu. Informacja o terminie dopuszczenia pojazdu do ruchu jest wpisywana online do Centralnej Ewidencji Pojazdów (CEP), gdzie podczas kontroli może ją sprawdzić drogówka.
Minister infrastruktury Andrzej Adamczyk zachwalał, że dzięki tej zmianie kierowcy nie będą musieli spędzać czasu w wydziałach komunikacji i zaoszczędzą, bo dotąd za wymianę dowodu rejestracyjnego płacili 54,5 zł.
Ułatwienia w rejestracji
Od 4 grudnia 2020 r. przy przerejestrowaniu samochodu, który po pierwszej rejestracji w Polsce nie zmieniał właściciela, nie trzeba już do wniosku dołączać dowodu własności tego pojazdu, czyli umowy jego kupna. Wystarczy dowód rejestracyjny od poprzedniego właściciela z aktualnymi badaniami technicznymi.
Także od 4 grudnia 2020 r. właściciel samochodu może go zarejestrować w miejscu czasowego zamieszkania. A także może samochód czasowo zarejestrować w miejscu jego zakupu lub odbioru.
Ponadto od 4 grudnia 2020 r. z urzędu są wyrejestrowane samochody, które wcześniej zostały w Polsce zarejestrowane czasowo przed ich wywiezieniem za granicę. Teraz właściciel takiego pojazdu nie musi składać osobnego wniosku o jego wyrejestrowanie.
Za opóźnienie badań zapłacisz podwójnie?
W 2021 r. rząd chce zreformować system stacji kontroli pojazdów, do czego zobowiązuje Polskę unijna dyrektywa z 2014 r. O taką reformę w ostatnich latach trzy razy dopominała się też NIK, wytykając problemy i niedostatki obecnego systemu.
Jak przyznaje Ministerstwo Infrastruktury, obecnie aż jedna piąta samochodów zarejestrowanych w Polsce porusza się po drogach bez aktualnych badań technicznych, chociaż właściciele samochodów mają obowiązek okresowego przeprowadzania takich badań w stacjach kontroli pojazdów. To ma służyć eliminacji z dróg pojazdów niesprawnych technicznie, czyli poprawie bezpieczeństwa drogowego i ochronie środowiska.
W przypadku samochodu osobowego pierwszy raz takie badania trzeba przeprowadzić trzy lata po pierwszej rejestracji, potem po dwóch latach, a następnie co rok. A jeśli jest to używane auto sprowadzone z Zachodu, te terminy liczy się od daty pierwszej rejestracji za granicą.
W praktyce wielu kierowców lekceważy sobie obowiązek przeprowadzania badań technicznych aut, bo nie grozi to żadnymi sankcjami. Tylko w razie kontroli drogowej policja może zatrzymać dowód rejestracyjny bez ważnego stempelka, nakazując kierowcy wypełnienie ustawowego obowiązku.
Teraz Ministerstwo Infrastruktury chce zdopingować kierowców. W październiku 2020 r. resort infrastruktury ogłosił projekt nowelizacji kodeksu drogowego, który ma zreformować system stacji kontroli pojazdów. Jeden z proponowanych przepisów przewiduje, że za badanie techniczne przeprowadzone ponad 30 dni po wyznaczonym wcześniej terminie trzeba będzie zapłacić podwójną stawkę.
Obecnie opłata za okresowe badanie techniczne samochodu osobowego wynosi 98 zł plus 1 zł opłaty na Fundusz CEPiK, czyli łącznie 99 zł. Zatem odwlekanie badań technicznych auta w przyszłym roku może kosztować 198 zł - jeśli propozycje Ministerstwa Infrastruktury zatwierdzi rząd, a potem parlament i prezydent.
Więcej ulg już w tym roku?
Uchwalona latem 2020 r. nowelizacja prawa o ruchu drogowym przewiduje, że nabywca używanego auta, które było już zarejestrowane w Polsce, będzie mógł zachować jego dotychczasowe tablice rejestracyjne. I dzięki temu zaoszczędzić 99,5 zł na wymianie tablic.
Nie wiadomo jednak dokładnie, kiedy ten przepis wejdzie w życie. Termin poda dopiero w specjalnym komunikacie minister ds. cyfryzacji, a obecnie jest nim premier Mateusz Morawiecki.
Także minister ds. cyfryzacji w komunikacie poda termin wprowadzenia w życie przepisu pozwalającego wycofać z ruchu na 3 do 12 miesięcy uszkodzony samochód na czas jego naprawy zaplanowanej na tak zaskakująco długi czas.
Czy te przepisy zaczną obowiązywać w 2021 r.? - nie wiadomo. |
LINK |
|
|
|
|
|
|