Forum Mapy Fotoradarów Antyradary Sid 10955fc6e9477c5ddf11504116d47ae7 Mapa fotoradarów najpopularniejsze
RejestracjaRejestracja   ZalogujZaloguj   FAQFAQ   SzukajSzukaj


Poprzedni temat «» Następny temat
Gm. Kobylnica - Fotoradary stacjonarne
Autor Wiadomość
piotreg 
Administratore banitore
piotreg


Dołączył: 23 Mar 2007
Pochwał: 1546
Posty: 31888
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: 19 Sierpień 2011, 23:46   

Wyczyścili tylko otwór na obiektyw. :facepalm:
 
 
Automobil

Wysłany:    A może to Cię zainteresuje



 
 
phonemaniac
Videomaniac


Dołączył: 10 Paź 2008
Pochwał: 1316
Posty: 4393
Skąd: WKZ
Wysłany: 5 Wrzesień 2011, 09:08   

Cytat:
Fotoradary. Straż Gminna w Kobylnicy podana do prokuratury

Straż Gminna w Kobylnicy została podana do słupskiej prokuratury. Zawiadomienie złożył słupszczanin Ireneusz Wojtkiewicz, redaktor portalu motoryzacyjnego. – Tak dłużej być z fotoradarami nie może – twierdzi.

Informuję, że wykonując obowiązki dziennikarskie wynikające z Ustawy z dnia 26 stycznia 1986 r. Prawo prasowe, wielokrotnie uzyskałem informacje świadczące o licznych nieprawidłowościach w działalności Straży Gminnej w Kobylnicy – czytamy w zawiadomieniu do Prokuratury Rejonowej w Słupsku, które złożył Ireneusz Wojtkiewicz.

„Z mojej wiedzy, uzyskanej i udokumentowanej w toku zbierania materiałów do publikacji prasowych o bezpieczeństwie ruchu drogowego wynika, że Straż Gminna w Kobylnicy skupiając się nadmiernie na kontroli prędkości jazdy – przy użyciu licznych stacjonarnych i przenośnych urządzeń rejestrujących (tzw. fotoradarów) – zaniedbuje podstawowe obowiązki wynikające z Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o strażach gminnych”.

– Do złożenia zawiadomienia do prokuratury skłoniło mnie szereg nieprawidłowości, naginanie prawa, a nawet przestępstwa, które moim zdaniem popełniła i nadal popełnia Straż Gminna w Kobylnicy – mówi Ireneusz Wojtkiewicz, redaktor portalu, www.autosalonpomorski.pl. – zgłaszałem do Straży Gminnej swoje zastrzeżenia, ale pozostały bez odpowiedzi.

O nieprawidłowościach, które przedstawia Ireneusz Wojtkiewicz przeczytasz w papierowym (poniedziałkowym) wydaniu Głosu Pomorza


LINK

Autor postu otrzymał pochwałę.
 
 
 
andrzej59
Forum Lider


Dołączył: 22 Mar 2009
Pochwał: 314
Posty: 1488
Skąd: Kielce
Wysłany: 5 Wrzesień 2011, 19:18   

Kilka artykułów tego autora. W zasadzie dotyczą całej Polski. :good:

Zestaw artykułów

Cytat:
W cieniu fotoradarów (I)

Mimo szumnych zapowiedzi parlamentarzystów, że wkrótce ucywilizują sytuację na drogach w zakresie fotoradarowej kontroli prędkości przez straże gminne/miejskie, patologia z tym związana raczej nie ustępuje. Tyle że działania straży są teraz bardziej perfidne, co można zaobserwować m.in. w gminie Kobylnica, położonej na Pomorzu w widłach dróg krajowych nr 6 i 21.

Gminę Kobylnica biorę na cel po uważaniu, wszak to krajowy lider w łupieniu kierowców, o czym sporo jest w innych naszych publikacjach w dziale „Drogi trwogi” i co bardzo bulwersuje zmotoryzowanych internautów.

Dała przykład innym gminom jak z fotoradarów stacjonarnych i przenośnych uczynić maszynki do robienia pieniędzy na wydatki własne, raczej nie mające nic wspólnego z poprawianiem bezpieczeństwa ruchu drogowego.

Ilekroć próbowałem dociec, jakie to względy merytoryczne powodują tak natarczywe nękanie zmotoryzowanych przez tę gminę i jej straż, tylekroć radzono mi, abym zapoznał się z Ustawą z 29 sierpnia 1997 r. o strażach gminnych. Zapisano w niej, że zadaniem straży jest czuwanie nad porządkiem i kontrola ruchu drogowego w zakresie określonym w przepisach o ruchu drogowym. Ale jest też wymienionych osiem innych zadań, jak np. uczestnictwo w ratowaniu zdrowia i zdrowia obywateli, pomoc w usuwaniu awarii technicznych i innych miejscowych zagrożeń, zabezpieczanie i ochrona obiektów komunalnych i użyteczności publicznej. Tyle że, jak można się naocznie przekonać, te ostatnie zadania kobylnickim strażnikom oraz ich gminnej zwierzchności z wójtem na czele nikną z pola widzenia. Pozostają w cieniu fotoradarów.

Za pieniądze z mandatów na których gmina zarobiła ok. 7 mln. zł, wójt Leszek Kuliński buduje obiekty użyteczności publicznej, takie jak nowe siedziby dla policji, straży gminnej, czy urzędu gminnego. Inna sprawa, czy to się priorytetowe zdania.

Nowy Komisariat Policji w Kobylnicy jest okazały. Funkcjonariuszom jest chyba tak dobrze w środku, że nie widzą kupy zwiędłych liści, blokującej drzwi wejściowe. Patrol Straży Gminnej widzi to samo, ale nie reaguje.

Drobiazg, są ważniejsze sprawy. Na przykład pośrodku wsi Lulemino (2 km w bok od drogi krajowej nr 21) na nieogrodzonej posesji wali się stodoła. Koszmarny widok, żadnych ostrzeżeń czy zabezpieczeń przed przypadkowym wejściem.

Użytkownikom drewnianego mostu na Słupi między Łosinem a Krępą również grozi niebezpieczeństwo: dziurawy pokład jezdny, odpadają zmurszałe poręcze balustrady, żadnych śladów konserwacji konstrukcji tej przeprawy niezbędnej dla lokalnego ruchu między gminami Kobylnica i Słupsk. Tu także nie ma żadnych ostrzeżeń. Chyba że o tym ma uprzedzać gminna droga dojazdowa z Łosina – karkołomnie wyboista, pełna głębokich kałuż, choć zachwalana przez gminę jako wyjątkowa atrakcja turystyczna na obrzeżu Parku Krajobrazowego „Dolina Słupi”.

W gminie Kobylnica uchowały się jeszcze żółte tablice drogowe miejscowości, postawione w zamierzchłych czasach PRL. Taki nieczytelny relikt stoi m.in. przy wjeździe do Lubunia od strony Krępy. To niedaleko Kwakowa, gdzie gmina urządza swoje juble z udziałem gwiazd estrady niemałego formatu.

Nieczytelne, zardzewiałe znaki ostrzegawcze to norma na gminnych drogach, np. do Bzowa. Zużyty sprzęt gospodarstwa domowego, porzucony w przydrożnych rowach i lasach to też norma. A jak jedziecie to Ściegnicy, to uważajcie na plomby w zębach – tak podziurawionego asfaltu chyba nigdzie jeszcze nie widziałem. I żadnego strażnika gminnego podczas tych objazdów też nie widziałem.

Zacni mieszkańcy Kobylnicy, którym opowiadam, jaki bajzel zastałem, niczemu się nie dziwią. Przyznają, że dobrze o tym wiedzą, jak jest w gminie na uboczu głównych szos. Wiedzą i nie grzmią!?

Perfidia na łącznicy dróg krajowych nr 6 i 21, zwanej ulicą Witosa w Kobylnicy, polega na ograniczeniu prędkości z 50 do 40 km/h i oczywiście zainstalowaniu stacjonarnego fotoradaru. Miejscowi wiedzą, że został on przeniesiony z Łosina przy drodze krajowej nr 21, gdzie dopuszczalną prędkość zarządca zwiększył z 50 do 70 km/h. Widać przestał się tam gminie opłacać.

Co innego w nowym miejscu, gdzie przedtem wystarczył znak „obszar zabudowany”. Nic to, że ul. Witosa ma na sporej swej długości chodniki i ścieżki rowerowe po obu stronach oraz wysepki na jezdni. Akurat na tym odcinku jest ograniczenie do 40 km/h, natomiast koniec ograniczenia zaczyna się tam, gdzie urywa się jeden z chodników, a kilkaset metrów dalej stoi fotoradar. To taka pułapka na tych, którym odwołanie „czterdziestki” mylnie się kojarzy z opuszczeniem obszaru zabudowanego. Przyspieszą nie za mocno, bo zaraz przejazd kolejowy, ale gminna maszynka do robienia pieniędzy pracuje.

Jeżdżąc ul. Witosa w obie strony trudno oprzeć się wrażeniu, że znowu chęć łatwego i szybkiego zysku gminy dominuje nad bezpieczeństwem. Do tego zbytnie zagęszczenie znaków drogowych, które ma to do siebie, że zobojętnia kierowcę i stępia jego uwagę.

A jeżdżąc po całej gminie Kobylnica zachodzę w głowę, jak taki pod(k)miot gospodarczy, dysponujący armią strażników, mógł dopuścić do tylu zaniedbań na swoim terenie, usiłując zaprowadzić swoje porządki na drogach krajowych. Na pobłażanie nie ma co liczyć. Podobnie jak inne pomorskie gminy, gdzie „tajemniczy gość” także zobaczy, co się kryje w cieniu fotoradarów.

LINK

Cytat:
Zawiadomienie Prokuratury

Słupsk 09.08.2011r.
Redaktor Prowadzący Prasowy Portal
Społeczno-Motoryzacyjny „Autosalon
Pomorski” (www.autosalonpomorski.pl)


Prokuratura Rejonowa w Słupsku
ul. Stanisława Leszczyńskiego 10


Zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstw i licznych wykroczeń przez Straż Gminną w Kobylnicy, którą kieruje komendant Janusz Kramek, podległy bezpośrednio wójtowi Gminy Kobylnica Leszkowi Kulińskiemu.

Informuję, że wykonując obowiązki dziennikarskie wynikające z Ustawy z dnia 26 stycznia 1986r. Prawo prasowe, rozdz. 2 art. 10 pkt 1, wielokrotnie uzyskałem informacje świadczące o licznych nieprawidłowościach w działalności Straży Gminnej w Kobylnicy. Z mojej wiedzy, uzyskanej i udokumentowanej w toku zbierania materiałów do publikacji prasowych o bezpieczeństwie ruchu drogowego wynika, że Straż Gminna w Kobylnicy skupiając się nadmiernie na kontroli prędkości jazdy - przy użyciu licznych stacjonarnych i przenośnych urządzeń rejestrujących (tzw. fotoradarów) – zaniedbuje podstawowe obowiązki wynikające z Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997 r. o strażach gminnych. Polegają one głównie na ujawnianiu 26 grup wykroczeń – 11 kodeksowych i 16 ustawowych.

Do zbierania materiałów prasowych o wymienionych nieprawidłowościach zobligowały mnie dodatkowo ustalenia Najwyższej Izby Kontroli, opublikowane w raporcie z kontroli straży gminnych/miejskich z marca 2011 (załącznik nr 1 - sentencja ustaleń NIK; pełny tekst raportu na www.nik.gov.pl). Wyniki wskazują, iż występuje nadmierna koncentracja działań straży gminnych/miejskich na ujawnianiu wykroczeń komunikacyjnych, które w skrajnych przypadkach stanowiły od 75 do ponad 96 proc. ogółu ujawnionych wkroczeń. Ponadto NIK podaje, że na zasadność podjęcia kontroli wskazywały również publikacje w mediach, informujące o nieprawidłowościach w działaniach straży, przy czym „szczególnie krytycznie oceniono sposób wykorzystywania w małych gminach fotoradarów, które nie zapewniają bezpieczeństwa w ruchu drogowym”. Straż Gminna w Kobylnicy wprawdzie nie była objęta wymienioną kontrolą NIK, ale wójt gminy poczytywał sobie to jako wielki powód do dumy, co głosił też publicznie, że na mandatach z fotoradarowej kontroli gmina Kobylnica zarobiła w 2010 r. 7 – 8 mln zł. Stanowi to swoisty rekord krajowy. Podobne plany ma na rok 2011.

W związku z powyższym, koncentrując uwagę na kwestiach bezpieczeństwa ruchu drogowego, ujawniłem w gminie Kobylnica n/w nieprawidłowości noszące znamiona tyleż skandalicznego co i karygodnego niedbalstwa miejscowej Straży Gminnej i wójta gminy o porządek i bezpieczeństwo:

1. Wykorzystywanie od lutego do czerwca 2011 r. nieprzepisowych (nie występujących we wzorach znaków i sygnałów Prawa o ruchu drogowym) tablic dodatkowych o treści „Okresowa kontrola prędkości”, umieszczanych pod znakami informacyjnymi D-51 („automatyczna kontrola prędkości”).

Nieprzepisowe tablice były wykorzystywane przez SG w Kobylnicy m.in. na odcinku drogi krajowej nr 6 Słupsk – Bolesławice – Reblinko do przeprowadzania masowych kontroli prędkości przy użyciu przenośnych urządzeń rejestrujących (załącznik nr 2 - zdjęcie). Poza tym były to działania SG w Kobylnicy uprzedzające wprowadzenie w życie przepisów wykonawczych Ministra Infrastruktury do Ustawy z dnia 29 października 2010 o zmianie ustawy Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych ustaw. Znowelizowane Prawo o ruchu drogowym, które weszło w życie z dniem 31 grudnia 2010 r., delegowało Ministra Infrastruktury do wydania rozporządzeń wykonawczych dotyczących m.in. wzięcia pod uwagę możliwości błędu kierowcy do 10 km/h w utrzymywaniu dopuszczalnej prędkości (art. 129h. 5. ust. 3) oraz szczegółowych warunków wykonywania przez strażników gminnych (miejskich) czynności z zakresu kontroli ruchu drogowego, o których mowa w art. 129b ust. 4, w tym obowiązku oznakowania miejsc prowadzenia kontroli (art. 129h. 5. ust. 4).

Wymienione przepisy wykonawcze Ministra Infrastruktury, regulujące kwestie dopuszczalnego błędu do 10 km/h, ukazały się w rozporządzeniu z dnia 17 czerwca 2011. (Dz. Ustaw nr 133 poz. 770), natomiast uregulowania dotyczące zmian w znakach i sygnałach drogowych, w tym wzorów tablic uzupełniających do wspomnianych znaków D-51, ukazały się w rozporządzeniu Ministra Infrastruktury z dnia 22 czerwca 2011r. (Dz. Ustaw nr 133 poz. 772). Te dokumenty prawne weszły w życie z dniem 28 czerwca 2011r. Do tego czasu wiele straży gminnych (miejskich), m.in. w Warszawie i Opolu, powstrzymało się od używania przenośnych urządzeń rejestrujących do kontroli prędkości w oczekiwaniu zarówno na nowe przepisy wykonawcze, jak i z uwagi na budzące duże wątpliwości poprzednie uregulowania. Komendanci tych jednostek dali temu wyraz w wielu wystąpieniach publicznych, natomiast SG w Kobylnicy nie miała ani żadnych wątpliwości, ani zahamowań w urządzaniu masowych „polowań” na kierowców i to bez zważania na wprowadzany znowelizowanym Prawem o ruchu drogowym limit błędu kierowcy. Dopływ do kasy gminnej gotówki z mandatów, masowo nakładanych na kierowców, miał zdecydowany prymat nad względami bezpieczeństwa ruchu.

2. Bagatelizowanie lub niedostrzeganie realnych zagrożeń dla bezpieczeństwa ruchu podczas wykonywania przez funkcjonariuszy Straży Gminnej w Kobylnicy kontroli prędkości przy użyciu przenośnych urządzeń rejestrujących na odcinku drogi krajowej nr 6 pomiędzy Bolesławicami a Słupskiem.

Nie wykonywanie przez zadań obowiązków wynikających z art. 11 pkt 3 Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o strażach gminnych polega na braku właściwej reakcji wobec stwierdzonego 14 maja 2011r. wadliwego usytuowania znaku ostrzegawczego A-7 („ustąp pierwszeństwa”) – nieczytelnego, gdyż trójkątna tablica tego znaku była obrócona przodem do osi jezdni ulicy podporządkowanej. Znak jest usytuowany na newralgicznym skrzyżowaniu gminnej ul. Prof. Poznańskiego z ul. Szczecińską w Słupsku, czyli miejskim odcinkiem drogi krajowej nr 6. Ta zagrażająca bezpieczeństwu ruchu sytuacja trwała co najmniej tydzień – do 20 maja 2011r., pomimo że była w polu widzenia strażnika gminnego (promień 10 – 15 m), siedzącego nieopodal w samochodzie służbowym, ale zajętego obsługą laptopa i pilnowaniem przenośnego urządzenia rejestrującego (załącznik nr 3 - zdjęcie).

Kolejnym przykładem niedostrzegania i niereagowania przez Straż Gminną w Kobylnicy na zagrożenia i nieporządek na odcinku drogi krajowej nr 6 w Bolesławicach, na którym często prowadzi kontrole prędkości, jest leżący w przydrożnym rowie od miesiąca (od połowy lipca wg dozorców pobliskich firm) drogowy znak informacyjny D-15 (przystanek autobusowy). W tym miejscu kierowca orientuje się i odpowiednio zachowuje tylko na podstawie widoku zatoki przystankowej w jezdni (załącznik nr 4 - zdjęcie).

Ponadto w dniu 30 lipca 2011 r. zauważyłem niezgodne z rozporządzeniem Ministra Infrastruktury z dnia 17 czerwca 2011 r. usytuowanie przez Straż Gminną w Kobylnicy przenośnego urządzenia rejestrującego na chodniku ul. Szczecińskiej (przy wjeździe do Słupska od strony Bolesławic). W ten sposób SG w Kobylnicy ustawicznie narusza przepis rozdziału 5 § 9 ust. 1 przywołanego rozporządzenia (załącznik nr 5 - zdjęcie).

3. Lekceważenie obowiązków wynikających z art. 11 pkt 4 Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o strażach gminnych dot. m.in. nieskuteczności SG w Kobylnicy w zabezpieczania miejsc zagrożonych katastrofą lub podobnym zdarzeniem. Przykłady:

Nieogrodzona, ogólnie dostępna i nieoznakowana chociażby tablicami ostrzegawczymi posesja nr 27 w Luleminie, której obiekty są w katastrofalnym stanie technicznym. Ponadto infrastruktura techniczna posesji kryje wiele innych niebezpieczeństw dla przypadkowych przechodniów. Ten stan trwa co najmniej rok, pomimo licznych interwencji mieszkańców u władz gminy Kobylnica (załącznik nr 6 - zdjęcie).

Poważnie uszkodzony w kilku miejscach, grożący zarwaniem pod kołami przejeżdżających pojazdów pokład jezdny drewnianego mostu na rzece Słupi, nieopodal wsi Łosino. Prowadzi tędy najkrótsza, często uczęszczana droga do wsi Krępa w gminie Słupsk. Jest to także jeden z elementów turystycznej „wizytówki” gminy Kobylnica – szlak wędrówkowy po obrzeżach Parku Krajobrazowego „Dolina Słupi”. Uszkodzenia mostu istnieją od co najmniej roku, stan techniczny przeprawy ulega pogorszeniu przy niezmiennym oznakowaniu B-18 (zakaz wjazdu pojazdów o rzeczywistej masie całkowitej ponad 10 t) – (załącznik nr 7 - zdjęcie).

Przykładem niedostrzegania i bagatelizowania niebezpieczeństw w ruchu drogowym na obszarze gminy Kobylnica jest fatalny stan znaków drogowych, zawłaszcza ostrzegawczych, usytuowanych na drogach gminnych. Nieczytelność oznakowania za dnia i o zmierzchu to swoista „norma” w gminie – (załącznik nr 8 - zdjęcie).

4. Liczne skargi i interwencje kierowców wskazują na to, że Straż Gminna w Kobylnicy nienależycie spełnia swa służebną rolę społeczną w aspekcie wymagań określonych w art. 1 pkt 2 Ustawy z dnia 29 sierpnia 1997r. o strażach gminnych. Zastrzeżenia budzi zwłaszcza realizacja zadań SG, wymagająca poszanowania godności i praw obywateli. Oto przykłady:

Listowna i telefoniczna interwencja pani Marii K. z Krakowa, która domaga się podania przez Straż Gminną w Kobylnicy dokładnych danych miejsc trzykrotnej kontroli prędkości z użyciem urządzeń rejestrujących na drodze krajowej nr 21. Bez tych danych oraz wskutek tego, że wszystkie zdjęcia wykroczeń zostały wykonane od tyłu pojazdu, nie jest w stanie jako jego właściciel wskazać, kto kierował. Wymienia wprawdzie z imienia i nazwiska trzy osoby jadące w szoferce, z których każda ma uprawnienia i mogła kierować autem w chwili pomiaru prędkości, ale SG w Kobylnicy żąda wskazania jednej. Poza tym pani Maria K. podnosi kwestię niezgodności oznakowania miejsc pomiaru prędkości z nowo obowiązującymi przepisami znowelizowanego Prawa o ruchu drogowym, wprowadzonego w życie 31 grudnia 2010 r. Z treści korespondencji nie wynika, żeby Straż Gminna w Kobylnicy odniosła się do pytań i uwag. P. Marii K., która zarzuca SG nierzetelne prowadzenie korespondencji urzędowej, a nawet gubienie dokumentów. Wobec natarczywych żądań SG wskazania sprawcy, pani Maria K. odpisuje: „Chciałabym podzielić się przykrym doświadczeniem i niepokojącym odczuciem, że Straż Gminna w Kobylnicy wywiera na mnie nacisk, abym wskazała osobę kierującą pojazdem w danym dniu i godzinach (choć prawo pozwala mi na wskazanie użytkowników), czyli w tym przypadku losowo wybrała winnego. Ponowne kierowanie wobec mnie pism oczekując wskazania kierującego odbieram jako namowę do złożenia nieprawdziwych zeznań oraz szkalowanie” (załącznik nr 9 – wystąpienia p. Marii K. do SG w Kobylnicy).

Kolejny przykład listownej i telefonicznej interwencji p. Piotra Z. z Warszawy, którzy zarzuca Straży Gminnej w Kobylnicy błędy formalnoprawne w podejmowanych działaniach, świadczące o nieznajomości podstawowych aktów prawnych. Zarzuty pana Piotra Z. o tzw. szablonowym i niezgodnym z urzędową procedurą działaniu SG w Kobylnicy znajdują potwierdzenie również we wcześniejszych interwencyjnych publikacjach prasowych mojego autorstwa. Ponadto pan Piotr Z. słusznie zwraca uwagę na niekodeksowe nazewnictwo „fotoradar” oraz zasadnie kwestionuje sposób wykonania pomiaru prędkości. Bo jeśli było tak, jak to opisuje („Zdarzenie udokumentowane jest przez straż gminną zdjęciem, na którym są wizerunki dwóch samochodów, jadących z przeciwnych kierunków, w tym mój na drugim planie, więc przynajmniej musiały nastąpić zakłócenia w pracy urządzenia rejestrującego. Nie można też wykluczyć, że ten drugi samochód jechał za szybko”.), to profesjonalnie działające służby anulują takie wątpliwe dowody wykroczeń oraz nie nadają biegu sprawie, czego domaga się także pan Piotr Z. Gdzie w postępowaniu SG w Kobylnicy zasada domniemania niewinności? – nie wiadomo ani w tej, ani wielu innych sprawach. Ponadto p. Piotr Z. nie bez racji zauważa, że w adresowanym do niego wezwaniu SG w Kobylnicy „brakuje informacji o numerze i homologacji czy legalizacji urządzenia rejestrującego (...)”.

Przedkładam powyższe zawiadomienie w dobrej wierze, że Prokuratura Rejonowa w Słupsku zajmie się wyjaśnieniem zarzutów o nieprawidłowościach w działalności Straży Gminnej w Kobylnicy i zwróci uwagę, czy ta służba wykorzystywana jest do zwiększania wpływów budżetowych gminy Kobylnica i czy faktycznie kieruje się w swoich poczynaniach troską o bezpieczeństwo ruchu drogowego.


Z poważaniem
Ireneusz Wojtkiewicz


Załączniki – 10 egz.
Do wiadomości: Najwyższa
Izba Kontroli, 00-950 Warszawa,
ul. Filtrowa 57.
Skr. Poczt. P-14

LINK

Cytat:
Fotoradarowa farsa z GDDKiA w tle

Niekompetencja, bałagan i brak znajomości podstawowego aktu prawnego, jakim jest Ustawa o drogach publicznych – oto co wynika z naszych ustaleń w Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie i jej oddziale w Gdańsku.

Co innego oddziały GDDKiA w Bydgoszczy i Szczecinie, które w przeciwieństwie do jednostek warszawskiej i gdańskiej sprawują zgodny ze wspomnianą Ustawą zarząd nad drogami krajowymi. Dlatego na obszarach ich działalności nie ma tego co w woj. pomorskim na „krajówkach” nr 6 i 21, gdzie faktycznie rządzą wójtowie i straże przydrożnych gmin, zwłaszcza Kobylnicy. Według fundamentalnego zapisu wspomnianej Ustawy drogi krajowe stanowią własność Skarbu Państwa. Pozostałe (wojewódzkie, powiatowe i gminne) są w gestii samorządów. Proste i jasne, ale nie dla wszystkich decydentów różnych szczebli.

Na to zwrócili już uwagę nasi Czytelnicy – Internauci pytając: Czy usytuowanie gminnych fotoradarów stacjonarnych w pasie drogi krajowej jest za zgodą jej zarządcy, czyli odpowiedniego terytorialnie oddziału GDDKiA? Czy użytkująca taki fotoradar gmina uzyskała zgodę zarządcy na zabudowę w pasie drogowym? Czy Ustawa o strażach gminnych/miejskich, określająca terytorium ich działalności, upoważnia do wykonywania czynności poza swoim terenem, czyli w pasie drogi krajowej, która w rozumieniu Ustawy o drogach publicznych nie stanowi terenu administrowanego przez gminę wiejską? I wreszcie, czy uzyskiwanymi przez gminy dochodami z mandatów, nakładanych przecież nie na swoim gruncie, nie należy się dzielić z właścicielem – Skarbem Państwa?

Dodajmy jeszcze, że według Ustawy pas drogowy to nie tylko jezdnia, ale i jej nasyp oraz rów plus co najmniej 75 cm szerokości od tych urządzeń w przypadku drogi krajowej.

Kwestie poruszone przez internautów sformułowaliśmy w identycznym pytaniu do czterech jednostek GDDKiA: Czy i jakie konkretnie przepisy Ustawy o drogach publicznych mają zastosowanie przy wydawaniu zezwoleń na instalowanie przez gminy w pasie drogi krajowej stacjonarnych fotoradarów i czy musi być na to zgoda zarządcy drogi? Odpowiedzi są skrajnie różne.

- Maszty (fotoradarowe – dop. red.) przy drogach krajowych stawiamy my jako zarządca drogi, natomiast jeśli chce to uczynić np. gmina, to musi do nas wystąpić z wnioskiem o pozwolenie – odpowiada Tomasz Okoński, rzecznik Oddziały GDDKiA w Bydgoszczy. – Jeżeli taki planowany maszt na fotoradar stojący w pasie drogowym nie będzie kolidował z przyszłą przebudową drogi i nie będzie zagrażał bezpieczeństwu ruchu, np. poprzez zasłanianie innych znaków, to nie wykluczamy wydania decyzji pozytywnej.

Mateusz Grzeszczuk, rzecznik Oddziału GDDKiA w Szczecinie: - Lokalizacje wszystkich stacjonarnych fotoradarów umieszczanych na drogach województwa zachodniopomorskiego, czy to przez policję czy przez straże gminne, są uzgadniane z GDDKiA O/Szczecin.

W imieniu warszawskiej centrali GDDKiA odpowiada Artur Mrugasiewicz z biura prasowego. I... nie ma co cytować, bo to same urzędowe dyrdymały w kontekście różnych przepisów, nie mających nic wspólnego z Ustawą o drogach publicznych i naszymi pytaniami. Ale jeszcze bardziej kuriozalna jest odpowiedź Piotra Michalskiego, rzecznika Oddziału GDDKiA w Gdańsku: „Ustawianie urządzeń do pomiaru prędkości pojazdów przez służby do tego upoważnione nie wymaga występowania do zarządcy drogi o zajęcie pasa drogowego”.

Reasumując, w woj. zachodniopomorskim i kujawsko-pomorskim trzeba mieć zgodę, a w woj. pomorskim już nie. Wypada więc zapytać panów rzeczników Mrugasiewicza i Michalskiego: kpicie, czy sami o drogę pytacie?!

Podejrzewając, że straże gminne łamią prawo w celu uzyskiwania niemałych przychodów z mandatów za przekroczenie dozwolonej prędkości staram się dociec, czy mają ustawowo wymagane zezwolenia zarządców dróg krajowych na zajęcie i zabudowę pasów drogowych na stacjonarny sprzęt fotoradarowy.

W Urzędzie Gminy Słupsk dwa dni szukają dokumentów, znajdują jedynie pozytywnie zaopiniowane przez drogowców wnioski gminy o ustawienie swoich fotoradarów. Ale to jeszcze nie są ani zezwolenia, ani decyzje organów zarządzających drogami. O takie dokumenty chodzi też wójtowi Gminy Słupsk Mariuszowi Chmielowi, który przy mnie poleca urzędnikom, by stosowne zezwolenia – gdy zostaną odszukane - skserowali, poświadczyli za zgodność z oryginałami i przesłali Straży Gminnej, aby miała je do okazywania interesantom.

Tymczasem sam nadal szukam zezwoleń pod wskazanym przez urzędników Gminy Słupsk adresem: Straż Gminna w Kobylnicy, ul. Prof. Poznańskiego 1 – budynek Wyższej Szkoły Humanistyczno - Ekonomicznej w Łodzi.

Brzmi dumnie, ale faktycznie jest to rudera po upadłej mleczarni. Nic to, sztandarową inwestycją wójta gminy Kobylnica Leszka Kulińskiego jest nowo budowany obiekt publiczny, wspólny dla Urzędu Gminy, Gminnego Ośrodka Kultury i Straży Gminnej. Przedsięwzięcie jest kosztowne i wymaga wygospodarowania środków we własnym zakresie.

Wspomniani urzędnicy Gminy Słupsk wskazali, że o poszukiwane zezwolenia mam pytać komendanta SG w Kobylnica Janusza Kramka, gdyż zabrał je gdy straże gminne Słupska i Kobylnicy były wspólne, tj. w okresie od 30 grudnia 2004 do 29 czerwca 2009r. (wg dat uchwał rad gminnych). Jak pamiętamy, ta strażnicza wspólnota gminna, organizująca na drogach zbiorowe polowania na kierowców, funkcjonowała także w okresie nielegalnego używania fotoradarów przez strażników (więcej w naszym raporcie „Fotoradarowe skandale”). Tamto co było urzędnicy Gminy Słupsk wspominają z niesmakiem, a wójt Chmiel kwituje: - We wszystkim trzeba mieć umiar.

Wracając do teraźniejszości, w siedzibie SG w Kobylnicy pytam o komendanta Kramka lub zastępcę. Funkcjonariusze w dyżurce odpowiadają, że komendanci są niedostępni i nie wiadomo kiedy będą dostępni. Dyżurny strażnik, któremu się wylegitymowałem i podałem powód wizyty, odpowiada: - Ale my nie zajmujemy fotoradarami żadnych pasów drogowych, to po co nam zezwolenia...

Znajomość Ustawy o drogach publicznych przez tego strażnika jest tak powalająca, że już o nic więcej nie pytam. Tu się kończy rola redaktora, a zaczyna pewnie dla prokuratora. Tym samym kończy się też wątek fotoradarów stacjonarnych, a zaczyna przenośnych. W tym kontekście moje pytania zastanawiają interesantów stojących w kolejce po mandaty i punkty karne.

Pan Roman (personalia do wiadomości red.) zakłada okulary na okulary, by odczytać napisany maczkiem załącznik do fotoradarowego zdjęcia.
– Tu jest tylko o legalizacji fotoradaru, a nic o zezwoleniu zarządcy drogi na zajęcie pasa drogowego, więc jak to jest? – dopytuje Pan Roman. Mówi, że mandat zapłaci dla świętego spokoju, bo nie chce być ciągany po sądach. Zbulwersowany jest jednak postępowaniem Straży Gminnej w Kobylnicy.

Dowód tego postępowania to niewyraźny wydruk, udający zdjęcie auta Pana Romana od tyłu, jadącego niewiele ponad 60 km/h przez obszar zabudowany o zmierzchu. Chyba o zmierzchu, wszak zdjęcie to tylko czarne kontury auta z wypaloną tablicą rejestracyjną, którą wmontowano wraz z numerami na tej samej kartce, ale już poza kadrem samochodu.

Inne zdjęcia jako dowody w wielu innych sprawach dotyczących przekroczenia dozwolonej prędkości wyglądają podobnie jak opisane. Czyli zwyczajnie urągają nie tylko elementarnym zasadom urzędowych wystąpień, ale i prawu i ludziom, do których takie „fotki” są wysyłane. Ale dzięki nim kwitnie w Kobylnicy taki „kramik” do inkasowania od kierowców pieniędzy na konto gminy. Dużych pieniędzy! W ślad za nimi niekoniecznie idą punkty karne. Pan Jan (personalia do wiadomości red.) jest zbulwersowany propozycją „nie do odrzucenia” kobylnickiej straży: jeśli za swoje przewinienie zapłaci więcej niż wynika z taryfikatora, to nie będą naliczone punkty karne. W kolejce po mandaty słyszę, że kupowanie punktów to wcale nie ewenement. Nie znajduje się nikt taki, kto dostrzega w tym procederze normalny związek z bezpieczeństwem ruchu drogowego. Mną też targają podobne wątpliwości, więc od dłuższego czasu bacznie obserwuję co się dzieje na wlocie do Słupska od strony Koszalina, Szczecina itd. Dokładnie na drodze krajowej nr 6, tuż przed białymi tablicami z napisem Słupsk, a jeszcze we wsi Bolesławice w gminie Kobylnica.

To dwujezdniowy odcinek „szóstki”, rozdzielony pasami zieleni i odbojnicami niczym ekspresówka czy autostrada. Jezdnie mają po dwa pasy ruchu. Po obu ich stronach są chodniki, jest dobre oznakowanie przejść dla pieszych, nie ma tu żadnych „czarnych punktów”, w sumie jeden z najbezpieczniejszych fragmentów „szóstki”. A mimo to trwa tu od rana do wieczora, w piątek i świątek permanentny „ostrzał” kierowców przez dwa przenośne fotoradary Straży Gminnej w Kobylnicy.
W zeszłym roku tratowała przenośnymi fotoradarami pasy zieleni, zimą chowała je w zaspach, przykrywając tym samym nieróbstwo zarządcy drogi w odśnieżaniu (więcej czytaj w „Fotoradarowe skandale” i „Fotoradarowy tryptyk zimowy”). Teraz stawia te swoje „śmietniki” (nazwa upowszechniona przez użytkowników CB Radia) na chodnikach, zostawiając ledwie przepisowe 1,5 metra wolnego przejścia, albo znowu przykrywa nimi zaniedbania zarządcy „szóstki”. Konkretnie zawalone wyschniętym błotem linie oznaczające skrajnię jezdni, bardzo istotne dla bezpieczeństwa ruchu podczas ograniczonej widoczności.

Włączając się do tej fotoradarowej „gry w dwa ognie” na rogatkach miasta staram się zrozumieć intencje kobylnickich strażników. Bo może chcą dobrze i w głowie mają tylko bezpieczeństwo ruchu. Więc trzymam się sztywno prawego pasa i przepisowych 50 km/h, ale co rusz jestem wyprzedany. Zwykle nieśpiesznie, w granicach 60 km/h, przy czym są to przeważnie manewry zmiany pasa ruchu, wymagające chwilowego zwiększenia prędkości jazdy. Każdy policjant z drogówki to zrozumie i usprawiedliwi, najwyżej upomni, ale kobylnicki fotoradar w takich sytuacjach tłucze zdjęcia na okrągło. Tym samym tłucze dla gminy niemałe pieniądze.
Jak się niesie w eterze CB Radia, taki sposób zwiększania dochodów własnych gmin kwitnie jak długi jest winkiel dróg krajowych nr 21 i 6 od Białego Boru przez Kobylnicę po Potęgowo. Jako że jest to unikalne zjawisko w skali kraju, bierzemy też pod lupę pozostałe przydrożne gminy oraz „republikę kolesiów”, utworzoną przez zdemobilizowanych policjantów, zajmujących obecnie posady komendantów straży we wspomnianych gminach. Bo ciekawe dlaczego akurat oni, a nie młodzi i wysoko wykształceni ludzie, którzy bezskutecznie szukają pracy w pomorskim regionie.

Przygotowując się do napisania tego raportu zapytałem na początku grudnia 2009r. komendanta SG w Kobylnicy Janusza Kramka m.in.: - Czy nie uważa Pan, że podana na Waszej stronie internetowej statystyka wypadków drogowych za rok 2007 w kraju jest nieaktualna wobec nowszych danych, np. za rok 2008 r. i zupełnie nie odnosi się do sytuacji na drogach gminy Kobylnica? Czy wobec tego zasadne jest domniemanie, iż stan bezpieczeństwa na drogach wszystkich kategorii w gminie Kobylnica jest tak dramatycznie zły, że uzasadnia utrzymywanie aż 22-osobowej Straży Gminnej oraz zwiększanie jej liczebności o kolejne 5 osób?

Zanim przyszła odpowiedź, w Internecie zniknęła na długo witryna kobylnickiej straży wraz z liczną galerią jej postaci. Szkoda, bo można było rozpoznać nawet królika i jego znajomych, a teraz jest tylko sam królik.

A co do wspomnianej odpowiedzi na przytoczone pytania, to komendant Kramek odpisał 7 stycznia 2010 r. m.in.: „Strona internetowa Straży Gminnej w Kobylnicy aktualnie jest zmieniana i aktualizowana z uwagi na to, że od dnia 1 stycznia 2010 r. Straż Gminna w Kobylnicy działa tylko na terenie Gminy Kobylnica, a nie jak dotychczas na trenie obu gmin: Kobylnica i Słupsk, w straży Gminnej w Kobylnicy zatrudnionych jest 15 strażników gminnych i 10 pracowników administracyjnych, a o stanie zatrudnienia decyduje Rada Gminy Kobylnica, dodać należy, że zadania Straży Gminnej to nie tylko pomiar prędkości (...)”.

Dalej nic o stanie lokalnego zagrożenia drogowego, uzasadniającego utrzymywanie przez gminę Kobylnica kompanii strażników, taboru tzw. radiowozów i permanentnych akcji fotoradarowych na obrzeżach Słupska. Zamiast komentarza warto posłuchać głosu fachowca.

Oto co mówi emerytowany oficer i były komendant powiatowy policji, a obecnie szef Straży Miejskiej w Kartuzach Wiesław Formela:
- Musimy sobie odpowiedzieć na pytanie, czy mamy pełnić funkcje straży gminnej, czy straży radarowej. Wiele samorządów zdecydowało się na zakup fotoradaru, ale należy pamiętać, że wówczas straż miejska, czy gminna nie zajmuje się praktycznie niczym innym jak obsługą tego urządzenia i realizacją formalności związanych z rejestrowanymi wykroczeniami (...). Sprawa nie ogranicza się bowiem do zrobienia zdjęcia kierowcy. Obowiązuje skomplikowana procedura dotycząca odczytu zdjęcia, dostarczenia go kierowcy i wyegzekwowania mandatu (...). Mieliśmy już kilka takich propozycji od firm, które w zamian za uzysk od wykonanego zdjęcia, oferowały obsługę fotoradaru i procedury administracyjnej. Tyle tylko, że takie firmy zainteresowane są stawianiem urządzenia pomiarowego nie w miejscu realnie niebezpiecznym dla mieszkańców, ale w takim, gdzie można zrobić najwięcej zdjęć. Moim zdaniem to nie ma nic wspólnego z bezpieczeństwem, a jest jedynie próbą ściągnięcia haraczu od kierowców (...). Sprawy związane z egzekwowaniem prędkości kierowców należy zostawić policji, fachowcom, którzy są do tego wyszkoleni.
Fragmenty tej naprawdę rozsądnej, ale na nieszczęście kierowców rzadko cytowanej wypowiedzi podajemy za „Expressem Kaszubskim” z 30 grudnia 2009r. To samo przeczytacie w Internecie po wklepaniu w wyszukiwarkę Google hasła „fotoradar Formela”.

Czas na podsumowanie sondy internetowej w której zapytaliśmy, „czy jako kierowca uważasz, że fotoradary straży miejskich/gminnych wykorzystywane są w celu: (1) zwiększenia bezpieczeństwa ruchu na drogach?; (2) poprawy bezpieczeństwa i zwiększenia wpływów budżetowych?; (3) zwiększenia jedynie wpływów do kas gminnych? Na prawie 170 głosujących ponad 150 (ok. 92 proc.) wybrało trzecią wypowiedź, drugą i pierwszą odpowiednio 8 (niespełna 5 proc.) i 5 (3 proc.).

Wszystkim Zmotoryzowanym Internautom i Czytelnikom tego portalu serdecznie dziękujemy za udział w głosowaniu. Co by nie mówić, wykazuje ono wręcz miażdżący brak akceptacji społecznej dla fotoradarowych akcji straży miejskich/gminnych. Z tego trzeba wyciągnąć wnioski i konsekwencje, czy się to komuś podoba czy nie. W przeciwnym wypadku sprawy mogą się wymknąć spod kontroli, a tego przecież nikt nie pragnie. No i zapraszamy do udziału w kolejnej sondzie, której pytania nasuwa ten raport.
Ireneusz Wojtkiewicz, redaktor prowadzący

LINK

Cytat:
W cieniu fotoradarów (II)

Gmina Ustka – od pazerności do nikczemności

Tegoroczne lato już w sferze wspomnień, ale jeszcze do dziś w społeczności internetowej aż huczy o skutkach fotoradarowej patologii, której doświadczyli zmotoryzowani turyści jadący na wakacje nad morzem. Kuriozalne są głośne sprawy z sierpnia, kiedy na trasie z Łodzi do Ustki naliczono 42 fotoradary, a z Ustki do Połczyna Zdroju 16. W większości były to urządzenia straży gminnych, wykorzystywane na plecenie miejscowych samorządów jako maszynki do robienia pieniędzy.

Z tym zarzutem zgodzili się specjaliści od porządku i bezpieczeństwa ruchu na drogach, a także parlamentarzyści, w których imieniu poseł Janusz Piechociński oznajmił, że „sprawa się wymknęła spod kontroli” i zapowiedział zmiany, na którymi pracuje sejmowa Komisja Infrastruktury. Kierunek zmian jest znany od przynajmniej dwóch miesięcy. Wszystko zmierza ku temu, by fotoradarowa kontrola była jawna, służyła faktycznie bezpieczeństwu, a nie łataniu dziur budżetowych. Proste, oczywiste, ale to nie dociera do gminy Ustka, w której już nie ma granicy między pazernością a nikczemnością.

Fotoradarowa patologia kwitnie sobie w najlepsze także w powakacyjne miesiące. Wiem o tym dobrze z nasłuchu w CB Radio i obserwacji. Słyszę liczne ostrzeżenia o mobilnym fotoradarze, ukrywanym w różnych miejscach, którego obsługa czy ochrona chowa się w prywatnym, czarnym vanie Chrysler na gdańskich numerach rejestracyjnych.

Mocno zastanawia ta fotoradarowa nadgorliwość, wszak żadna droga w gminie Ustka nie stanowi czarnego odcinka (bardzo duże zagrożenie) na mapie Europejskiego Programu Oceny Ryzyka na Drogach EuroRAP. Poza czerwonym kawałkiem z Ustki do Zaleskich (duże ryzyko) dominują trasy o średnim, bardzo małym oraz małym zagrożeniu, jak przebiegający przez gminę odcinek drogi krajowej nr 21 Ustka – Słupsk, skąd najczęściej słyszę ostrzeżenia o ukrytym fotoradarze. W końcu muszę na to zareagować, co zdarza się 10 października 2010 r. ok. godz. 13 w Zimowiskach.

Trzymajcie się mocno kierownicy po tym co zaraz się dowiecie. Mobilny fotoradar jest schowany za potężnym betonowym słupem, nieopodal przystanku autobusowego. Wtapia się w tło – zachwaszczoną parcelę za zardzewiałym płotem. Jest to instrumentarium noszące ślady intensywnej eksploatacji. Składa się z wielu zespołów, połączonych dość prowizorycznie, których przewody swobodnie dyndają sobie na wietrze lub się ścielą w mokrej trawie. Całość wydaje odgłosy stałej pracy, choć ruch na drodze jest co prawda wzmożony, ale spokojny, bez szybkościowych wybryków.

Obsługujący fotoradar jegomość siedzi niedaleko we wspomnianym aucie i klika na laptopie. Towarzyszy mu umundurowany strażnik gminny, który widać w niedzielę nie ma ustawowego wolnego, jak jego koledzy ze Straży Miejskiej w Słupsku (w tym dniu nie podejmują interwencji na wniosek potrzebującego pomocy obywatela, odsyłają do policji, a policja do straży itd.).

Cywil z obsługi fotoradaru i Chryslera informuje, że jest z gdańskiej, prywatnej firmy Meron, która wygrała przetarg gminny na fotoradarową „łapankę” i że kontrola obywa się w miejscu i czasie uzgodnionym z właściwym terytorialnie komendantem policji.

Właściwie terytorialnie jednostka policji to Komisariat Policji w Ustce i tylko ona odpowiada na wybrany w Zimowiskach numer 997. O godz. 13.20 zgłasza się dyżurny KP w Ustce, który oznajmia: - Nic nie wiem o fotoradarowej kontroli prędkości w Zimowiskach, a powinienem wiedzieć. Zgłoszenie przyjąłem.

Rozumiem, że chodzi o naruszenie Art. 129b ust. 3 pkt 3 i ust. 4 Prawa o ruchu drogowym. No to jeszcze proszę pana z obsługi fotoradaru o okazanie ważnego świadectwa legalizacyjnego tego sprzętu pomiarowo – kontrolnego. Szuka długo, ale nie znajduje dokumentu wymaganego Ustawą o Miarach, wydawanego przez Urząd Miar. Nie ma jak porównać zgodności danych w świadectwie z numerami fabrycznymi sprzętu pomiarowego, a do tego każdy ma prawo. Więc znowu dzwonię na 997, ten sam dyżurny KP Ustka przyjmuje ode mnie drugie zgłoszenie złamania prawa w tej jednej sprawie i tym razem przysyła radiowóz na interwencję. Funkcjonariusze spisują mnie i gminnych kontrolerów.

Schodzi godzina zanim skończy się interwencja. Przez ten czas sterczę niedaleko fotoradaru, ubrany w swoje leśne moro. Bogu ducha winny zbieram „pozdrowienia” od przejeżdżających przez Zimowiska. Trudno zliczyć pokazywane mi wyprostowane środkowe palce, kciuki w dół, języki na brodach i gesty pogróżek. Jeśli takie są powszechne wyrazy szacunku dla pracy strażników gminnych/miejskich, to ja im nawet nie potrafię współczuć. Bo od lat usilnie pracują na taki prestiż.

Lepiej nadal się trzymać kierownicy, wszak po paru dniach podążam tropem ustaleń z 10 października w Zimowiskach. Przewodniczący Rady Gminy Ustka Waldemar Gąsiorski mówi, że nic nie wie o urządzanych w gminie fotoradarowych zasadzkach na kierowców, ale obiecuje zapytać o to wójt Annę Sobczuk – Jodłowską. Za kilka dni opowie: - Pytałem, ale ja nie znam się na fotoradarach.

Rzeczniczka Urzędu Gminy Ustka Małgorzata Budnik – Żabicka też nie ukrywa, iż nie ma pojęcia o fotoradarach i jest cała szczęśliwa, że sama nie wpadała w „sidła” swojej gminy. A co z tą sprawą robi właściwa terytorialnie jednostka policji, czyli Komisariat w Ustce?

– Sprawa na pewno jest w naszej ewidencji, ale nie mogę powiedzieć na jakim etapie załatwiania, bo właśnie padł nam system komputerowy i jesteśmy odcięci od wszystkiego – odpowiada komendant podkomisarz Grzegorz Gadoś.

Faktycznie odcięci, wszak komendant dopiero ode mnie się dowiaduje, że parę godzin temu w siedzibie PiS w Łodzi było morderstwo.

- Czy władze miasta nie mają pomysłu na zarabianie na fotoradarach? – zagaduję Jacka Cegłę, rzecznika prasowego Urzędu Miejskiego w Ustce. Zanim odpowie, zrobi minę jakby zjadł coś okropnie nieświeżego.

– Burmistrz Jan Olech nie zrobi niczego takiego, z czym Ustka miałaby się źle kojarzyć przyjezdnym i miejscowym – zapewnia J. Cegła.

Czyli według mnie gospodarz Ustki wie, jak nie strzelić sobie w stopę. Czy to samo potrafi zarządca drogi krajowej nr 21 – Oddział GDDKiA w Gdańsku, którego rzecznika Piotra Michalskiego zapytałem 12 października 2010 r. o stanowisko w sprawie nieprawidłowości podczas fotoradarowej kontroli w Zimowiskach? Nie wiem, do dziś nie otrzymałem odpowiedzi.

Czy nie ma nic ważniejszego do roboty w gminie Ustka aniżeli napuszczanie prywatnej firmy na kierowców i do tego angażowanie jeszcze strażników gminnych? Odpowiedź rzuca szersze światło na poczynania gospodarzy gminy w ostatnich latach.

O jej „sukcesach” dowiaduję się z lokalnych mediów, które stawiają Urząd Gminy jako przykład... podwojenia samorządowej biurokracji na Pomorzu. Właściwie powinienem się tego domyśleć, wszak budynek biurowy służył do niedawna dwóm urzędom – gminnemu i miejskiemu w Ustce – a obecnie ledwie mieści sam urząd gminny. Obiekt nie wygląda na przyjazny dla interesantów, skoro parking jest dwa razy mniejszy niż ten wydzielony dla urzędników i radnych. Do tego ten herb gminy Ustka: u góry łajba bez życzliwej stopy wody pod kilem, u dołu robal na badylu.

Żeby nie było, że się czepiam dupereli, siadam na „ogonie” wozu służbowego usteckiej Straży Gminnej (Dacia Logan MCV, GSL 95UL) podejrzeć, po co tak kursuje wahadłowo wedle morskiego wybrzeża. Internauci piszą zresztą, że powołanie straży było bezcelowe i tylko wybitnie zwiększyło stan biurokracji w gminie. Co więcej, powołanie straży skutkowało likwidacją czynnego od lat sezonowego posterunku policji w Rowach, co w konsekwencji okazało się jakby zaproszeniem różnych złoczyńców na gościnne występy nad morzem. Dlatego internauci chcą wiedzieć, co właściwie robią ci strażnicy.

Jeżdżąc za nimi widzę, oprócz wspomnianej już fotoradarowej asysty, że strażnicy gminni mało widzą, albo nie chcą widzieć tego, co im zapisuje w obowiązkach Ustawa o strażach. Toteż mamy w gminie Ustka pełno takiego przydrożnego ohydztwa jak na zdjęciach, np. drogowskaz do atrakcji turystycznych w Wytownie, czy takie „coś” jak na rozwidleniu dróg Przewłoka – Orzechowo, gdzie chyba tylko archeolog z lupą zauważy godło Polski i odczyta, że jest to obszar krajobrazu chronionego. W to graj tylko qudaowcom, którzy od paru lat masakrują nadmorskie trasy turystyczne, ostoje przyrody oraz samo wybrzeże, gdzie nękają spacerowiczów. Wciąż bezkarnie, mimo że to teren działania straży gminnych, leśnych, granicznych, morskich oraz sfera obietnic pani wójt, że zrobi porządek.

Jednej kadencji też nie starcza obecnym władzom gminy Ustka na spełnienie elementarnych potrzeb sanitarnych. Toteż w sezonie letnim nadmorskie Poddąbie tonie pod hałdami śmieci, a fekalia zalewają domy, ulice i pobliskie lasy, skąd cieki prowadzą tylko do morza.

Tymczasem gmina, kierując się najwyraźniej źle pojętą oszczędnością, likwiduje uliczne kosze na śmieci, a o większych kontenerach zupełnie nie ma mowy. Rosną więc dzikie wysypiska w środku letniska, przy drogach i w lesie, wobec czego straż gminna jest kompletnie bezradna lub bezczynna, co też obserwuję z boku. Gorzej, znowu dochodzi do licznych awarii sieci kanalizacyjnej, mimo że pani wójt zna temat i od lat zapewnia, że problemy techniczne przepompowni ścieków zostaną rozwiązane. A jest tak, że letnicy taplają się w ekskrementach, przeklinają gospodarzy, zrywają umowy i wyjeżdżają zatykając nosy palcami. Strażników gminnych przy tym nie ma. A gdyby byli i widzieli to – zgadnijcie, – kogo musieliby ukarać za spowodowanie zagrożenia katastrofą ekologiczną.

Tak wygląda ostatnia odsłona degradacji Poddąbia. Zaczęta niewinnie zabraniem przez gminę ławek na Promenadzie Słońca. Nie zdążyłem się dowiedzieć kiedy wrócą, bo miejsce na którym stały gmina już komuś sprzedała. Skutkiem tego jest zwężenie pasa ruchu pieszego i samochodowego w strefie zamieszkania do szerokości mniejszej od przedwojennego gościńca, którym drzewiej się chodziło i wylewało wszystko?

No i da dokładkę ten przeraźliwy brak kompetencji i wyobraźni gminnych urzędników, którzy rzekomo w trosce o przejezdność i bezpieczeństwo powodują zasypywanie dziur wyrównywanie nawierzchni osiedlowych uliczek. Tak z dróg powstają groble, tak narusza się stosunki wodne, tak to prowadzi do zalewania posesji, pękania ścian domów i niszczenia ludzkiego dobytku. I tak też obnaża się w służbach gminnych brak znajomości podstaw fizyki. Szkolnych podstaw!

Mamy za to pełno działań pozornych, straży do niczego, branie się za bezpieczeństwo na drogach krajowych, gdy tymczasem w cieniu fotoradarów leżą odłogiem żywotne, od lat nie rozwiązane problemy społeczne. Ale władzy gminy Ustka jakoś to nie przeszkadza. Przed wyborami umizguje się na lewo i prawo, by po wyborach dać szybko do zrozumienia, gdzie nas ma.

LINK

Cytat:
Palikot niczym walec

Bez suchej nitki na rządzących

Lutowe tournee Janusza Palikota na Pomorzu było w dużym stopniu poświęcone kwestiom budownictwa drogowego, z którym nadmorski region wiąże duże nadzieje na wydobycie się z marazmu gospodarczego i rozwój. Tymczasem ocena Palikota tego, co się dzieje w polskim drogownictwie, była miażdżąca niczym walec.

Uczestnicy spotkań z Palikotem w Słupsku i Koszalinie usłyszeli od niego, że przed wyborami samorządowymi rząd obiecywał, iż będzie budował drogi a nie politykował, natomiast zaraz po wyborach ogłoszono cięcia w inwestycjach drogowych tłumacząc się brakiem pieniędzy. Jak już wiemy, wskutek tych rządowych decyzji nie ma co liczyć w najbliższych latach na budowę m.in. ekspresowej drogi S6 Słupsk – Trójmiasto, dokończenie budowy obwodnicy Słupska oraz innych inwestycji na zachód o Słupska, mających na celu zbudowanie ekspresówki S6 do Koszalina i Szczecina oraz obwodnic, m.in. Sianowa, który czeka na to ponad 30 lat i tyleż samo czasu pełni rolę wąskiego gardła na drodze krajowej nr 6.

Zdaniem Palikota, usprawiedliwianie przez premiera Tuska cięć inwestycji drogowych brakiem pieniędzy to nieprawda. Unia Europejska gwarantuje nam pokrycie 80 proc. wydatków na inwestycje drogowe, a my nie potrafimy znaleźć brakujących nam 20 procent, bo trwonimy wielkie pieniądze na zbędne wydatki. Do takowych Palikot zaliczył wielomiliardowe koszty udziału Polski w wojnie w Afganistanie, wydatki na utrzymanie polskiej armii, na fundusz świadczeń kościelnych, na rozparcelowane na różne spółki chore kolejnictwo, na funkcjonowanie ZUS i KRUS.

Szansa naprawy to przede wszystkim wprowadzenie w życie ponad 100 projektów sejmowych ustaw Komisji Przyjazne Państwo, którą do niedawna kierował Janusz Palikot. Mówił, że te projekty to program działania Ruchu Poparcia Palikota. Jednym z głównych celów jest też naprawa polskiej polityki, wprowadzenie kadencyjności funkcji politycznych oraz zmiana formy finansowania partii politycznych polegająca na tym, że to społeczeństwo będzie o tym decydowało, wyrażając swą wolę w formie odpisów od podatków.

W pewnym momencie Janusz Palikot oznajmił, że „przed państwem stoi przyszły premier”. Uznałem więc za konieczne spytanie go, co by zrobił już jako premier w kwestiach budownictwa drogowego, abyśmy jako gospodarz Euro 2012 wyszli z twarzą?

Według Palikota sytuacja jest trudna, bo wymaga pilnej zmiany ustawy budżetowej, co z kolei koliduje z jesiennym terminem wyborów parlamentarnych. Jesienne wybory, w których Palikot liczy na wygraną, oznaczają, że trzeba respektować przyjęty wcześniej budżet, co z kolei dla zwycięzców z RPP oznaczałoby mniej więcej to samo, co chodzenie w cudzych, ciasnych butach. Byłoby dużo lepiej, gdyby wybory odbyły się na wiosnę. Nowy programu budownictwa drogowego były szansą uzyskania pracy dla wielu bezrobotnych, ludzi biednych poszukujących – jak usłyszał Palikot w Słupsku – pożywienia na śmietnikach. Poza tym dawałby możliwość wykorzystania do robót drogowych osób odbywających wyroki sądowe, zwłaszcza tych, którzy siedzą za jazdę po pijanemu na rowerze.

– A niechby tacy szli za karę myć pijaków w izbach wytrzeźwień, byłoby o jeden absurd urzędniczy mniej – podsumował Palikot.

Nie powiem, że się uśmiałem. Bo w gruncie rzeczy to co Palikot ośmiesza nie jest do śmiechu.

LINK

Autor postu otrzymał pochwałę.
 
 
piotreg 
Administratore banitore
piotreg


Dołączył: 23 Mar 2007
Pochwał: 1546
Posty: 31888
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: 6 Wrzesień 2011, 08:12   

Gość wytoczył naprawdę merytoryczne działa :!: Trzymam kciuki :!:
 
 
barney
Dziędobry!

Dołączył: 06 Sie 2009
Pochwał: 20
Posty: 30
Wysłany: 15 Październik 2011, 13:50   

Świeżynka, sprzed kilku dni, niedługo ma zacząć działać.

Cytat:
Fotoradar na skrzyżowaniu, przy Realu trzeba uważać

Prawdopodobnie już 20 października na skrzyżowaniu przy Realu i Centrum pod Wiatrakami rozpoczną się testy nowego urządzenia, które połączy funkcję fotoradaru i rejestratora przejeżdżających na czerwonym świetle.

Urządzenie będzie zainstalowane na skrzyżowaniu ulic Szczecińskiej i Witosa w Kobylnicy, przy wjeździe do hipermarketu Real. Będzie to jedno z pierwszych tego typu urządzeń w Polsce, po Szczecinie i Łodzi. Ma nie tylko robić zdjęcia jeżdżącym zbyt szybko, ale także jadącym na czerwonym świetle w obydwie strony. Natomiast dodatkowe kamery będą rejestrowały ruch na skrzyżowaniu.

– Zdecydowaliśmy się na to rozwiązanie na skutek oczekiwań policji, która sygnalizowała, że w tym miejscu bardzo często dochodzi do kolizji i łamania zasad ruchu drogowego. Właściwie nie ma tygodnia, aby się tam coś nie działo – tłumaczy Leszek Kuliński, wójt Kobylnicy.

Straż Gminna w Kobylnicy wyda na nie 480 tys. zł. Już w drodze przetargu wyłoniono specjalistyczną firmę, która dostarczy maszty i urządzenia pomiarowe. Właśnie trwają prace przygotowawcze, podczas których układane są kable pod powierzchnią ulicy. Za kilka dni zacznie się montaż całego urządzenia. Od 20 października rozpoczną się testy. Wójt Kuliński jest przekonany, że nowe urządzenie przyczyni się do wzrostu bezpieczeństwa na tym newralgicznym skrzyżowaniu.

Kobylnica należy do grupy gmin, w których funkcjonuje najwięcej fotoradarów. Do tej pory dysponuje czterema fotoradarami stacjonarnymi oraz jednym przenośnym. Zdaniem wójta dzięki temu kierowcy na terenie gminy jeżdżą spokojniej i stwarzają mniej niebezpiecznych sytuacji.

Korzystanie z fotoradarów ma także wymiar finansowy, bo w tym roku do końca września dzięki fotoradarom do kasy gminnej wpłynęło ponad 5,1 miliona zł.

Link

radar_0.jpg
Plik ściągnięto 266 raz(y) 35,79 KB


Autor postu otrzymał pochwałę.
 
 
phonemaniac
Videomaniac


Dołączył: 10 Paź 2008
Pochwał: 1316
Posty: 4393
Skąd: WKZ
Wysłany: 15 Październik 2011, 14:08   

Czyżby rozwiązanie z Tarczyna :?: Pętla indukcyjna :?: Zaczynają iść na ostro z właścicielami AR.
 
 
 
SpeedControl 
Się wciągnął

Dołączył: 28 Wrz 2010
Pochwał: 34
Posty: 275
Skąd: South Bavaria
Wysłany: 15 Październik 2011, 18:10   

Yes, Yes, Yes. Traffistar 520 nr 2 i nr 3 w Polsce. :good: Strzeżcie się daltoniści i ludzie z ciężką nogą. :P
 
 
piotreg 
Administratore banitore
piotreg


Dołączył: 23 Mar 2007
Pochwał: 1546
Posty: 31888
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: 16 Październik 2011, 08:16   

Nr 1 w Grudziądzu, nr 2 w Kobylnicy, a gdzie nr 3. :o

Bo to w Tarczynie to REDFLEX SPEED i SAFETY CAMERAS.

barney, zrobiłbyś nam fajne fotki, jak już tam wszystko doinstalują... :o
 
 
barney
Dziędobry!

Dołączył: 06 Sie 2009
Pochwał: 20
Posty: 30
Wysłany: 16 Październik 2011, 11:27   

Zrobię. Bo to jest jak widzę tak: nr 1 w Grudziądzu, nr 2 w Kobylnicy, a gdzie nr 3...
Nr 3 jest również w Kobylnicy, na tym samym skrzyżowaniu...
Ale robi swoje fotografie w drugim kierunku. :)
 
 
SpeedControl 
Się wciągnął

Dołączył: 28 Wrz 2010
Pochwał: 34
Posty: 275
Skąd: South Bavaria
Wysłany: 16 Październik 2011, 18:57   

piotreg napisał/a:
Nr 1 w Grudziądzu, nr 2 w Kobylnicy, a gdzie nr 3. :o

Bo to w Tarczynie to REDFLEX SPEED i SAFETY CAMERAS.

barney, zrobiłbyś nam fajne fotki, jak już tam wszystko doinstalują... :o

Nr 1 w Bytomiu. :razz: A w Grudziądzu jest Gatso przecież.
 
 
piotreg 
Administratore banitore
piotreg


Dołączył: 23 Mar 2007
Pochwał: 1546
Posty: 31888
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: 17 Październik 2011, 08:00   

barney napisał/a:
Zrobię. Bo to jest jak widzę tak: nr 1 w Grudziądzu, nr 2 w Kobylnicy, a gdzie nr 3...
Nr 3 jest również w Kobylnicy, na tym samym skrzyżowaniu...
Ale robi swoje fotografie w drugim kierunku. :)

Czyli ustawili dwie puszki - jedna po jednej stronie skrzyżowania, druga po drugiej... :o
 
 
andrzej59
Forum Lider


Dołączył: 22 Mar 2009
Pochwał: 314
Posty: 1488
Skąd: Kielce
Wysłany: 17 Październik 2011, 08:16   

Powinny być 4 puszki.
 
 
piotreg 
Administratore banitore
piotreg


Dołączył: 23 Mar 2007
Pochwał: 1546
Posty: 31888
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: 18 Październik 2011, 20:13   

Rozumiem, że ustawili to coś w granicach miasta Słupsk :?: :o
 
 
barney
Dziędobry!

Dołączył: 06 Sie 2009
Pochwał: 20
Posty: 30
Wysłany: 19 Październik 2011, 18:29   

Oto obiecana fota.



Fotoradary są "jedynie" dwa (2). :P Skierowane w przeciwne strony, żeby widzieć kto wali na czerwonym. :D I już pomalowali na pomarańczowo. :P
I to jest zdecydowanie Kobylnica. Słupsk nie ma żadnego fotoradaru stacjonarnego. O przenośnym już dawno nie słyszałem.

Autor postu otrzymał pochwałę.
 
 
piotreg 
Administratore banitore
piotreg


Dołączył: 23 Mar 2007
Pochwał: 1546
Posty: 31888
Skąd: Dolny Śląsk
Wysłany: 19 Październik 2011, 20:04   

Ostatnie, być może głupie, pytanie - to droga K-6, czy może inna :?: :o
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz załączać pliki na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Gm. Kobylnica - Fotoradary stacjonarne | Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group