Straż miejska w Kożuchowie jest świetnie wyposażona - AD9 T (pasmo Ka 34,00 GHz)
Na jednym z for znalazłem wpis osoby, która żali się, że dostała mandat za prędkość +16. Panowie schodzą poniżej standardowego progu (+21), co nie jest odbierane pozytywnie.
Sprzęt zazwyczaj chowają za oznakowanym Lanosem (kolor bordowy z żółtym paskiem po boku).
Tu ich możecie trafić:
Cytat:
Fotoradar przenośny na terenie miejscowości Kożuchów
- ul. 22. Lipca
- ul. Nowosolna, wylot z miasta, jadąc w kierunku Nowej Soli, ogr.
- ul. Szprotawska, wylot z miasta, jadąc w kierunku Szprotawy, ogr.
- ul. Zielonogóska, wlot do miasta, jadąc od strony Zielonej Góry, ogr.
Na wszystkich drogach wylotowych mają ogr. prędkości do - idealnych miejsc pomiarowych im nie brakuje, ponadto dysponują sprzętem, który z powodzeniem robi fotki pojazdom odjeżdżającym i najeżdżającym, więc bądźcie czujni!!!
Mieszkaniec Cieszyna oburza się w liście do "GL”, że w Mirocinie Dolnym strażnicy miejscy chowają się za ogrodzeniem prywatnej posesji i ustawiają przenośne urządzenie. Ale faktem jest, że dzięki kontrolom prędkości we wsi jest znacznie bezpieczniej.
Dostaliśmy list od mieszkańca Cieszyna z województwa śląskiego (dane do wiadomości redakcji), który zauważył strażników przy okazji wizyty u rodziny.
- Chciałbym zwrócić uwagę na praktyki straży miejskiej z Kożuchowa w związku z ustawianiem fotoradaru przenośnego w Mirocinie Dolnym w uliczce do prywatnej posesji. Schowani za wysokim ogrodzeniem są praktycznie niewidoczni. Odwiedzając rodzinę dowiedziałem się, że ten proceder trwa dość długo. A za niewielkie przekroczenie dozwolonej prędkości sypią się mandaty karne - pisze mężczyzna. Dalej przekonuje, że w sprawie fotoradarów "w krzakach” było wiele krytycznych wypowiedzi w mediach. - Nawet wysocy rangą funkcjonariusze policji przyznawali, że (...) takie praktyki są nagminne. Bo m. in. w zależności od jakości urządzenia wskazania mogą być różne - dodaje. Ponadto pyta, czy straż miejska może działać również na wsiach oraz czy komenda policji w Kożuchowie patronuje tym działaniom strażników.
Nie ma lepszego miejsca
O wyjaśnienie wątpliwości poprosiliśmy komendanta straży miejskiej w Kożuchowie.
- Jesteśmy strażą miejską podległą burmistrzowi, który zarządza miastem i gminą, więc możemy działać na terenie zarówno Kożuchowa, ale też wszystkich wsi w gminie - mówi Zenon Karpiński. Poza tym działania strażników miejskich są niezależne od policyjnych. Komendant nie zgadza się z zarzutem celowego ukrywania się strażników.
- We wsi nie ma szerokiego pobocza ani chodnika, dlatego funkcjonariusze nie mają, gdzie się ustawić. A na wjeździe do posesji jest to możliwe za zgodą właściciela. Dla mnie fotoradar może być zakopany nawet pod ziemią, za to są znaki, których trzeba przestrzegać - twierdzi komendant. A na całej długości miejscowości obowiązuje ograniczenie do 40 km/godz.
Statystyki nie kłamią
Oczywiście strażnicy ustawiają pewną tolerancję urządzenia, która wynosi do 10 km/godz. Wiele też zależy od warunków pogodowych na drodze. Poziom tolerancji zostaje wprowadzony z tego powodu, że trzeba brać pod uwagę błąd wskazania prędkościomierza w samochodzie.
- My nie prowadzimy polowania na kierowców, ale wielu z nich sądzi, że mogą gnać 100 km/godz. i im się upiecze. Jeden kierowca pędził 130 km/godz., a potem są zdziwił się i miał pretensje, że dostał mandat - opowiada Z. Karpiński.
Statystyki nie kłamią. Tylko w tym roku fotoradar zarejestrował ponad 6 tys. wykroczeń. - To świadczy o tym, jak ludzie jeżdżą - mówi komendant. W samym tylko Mirocinie Dolnym w ciągu dwóch godzin urządzenie robi 60-80 zdjęć. Podobny problem był dwa lata temu na kożuchowskich ulicach: Szprotawskiej i Nowosolnej, gdzie w ciągu godziny rejestrowano 120 kierowców przekraczających prędkość. Od kiedy są tam prowadzone kontrole, sytuacja się uspokoiła.
Nagranie z dnia 15.10.2010 r., miejscowość Kożuchów - pierwsze metry, wlot od strony Nowej Soli. Fotoradar ustawiony przy drodze, samochód schowany w uliczce. Skuteczność tego miejsca jest wysoka jak fakt, że jadąc z kierunku Nowej Soli, nie dostrzegłem fotoradaru, dopiero jadąc w drodze powrotnej był widoczny przy prędkości 30km/h przez 2s. Ustawienie w wąskiej uliczce na wlocie do miejscowości fotoradaru przyniesie zamierzony efekt (nie myślę o bezpieczeństwie). Dodatkowo fotoradar jak to zwykle bywa jest użyczony, więc musi zarabiać na siebie, samochód SM i dodatkowo zespół SM w sile dwóch Strażników.
Po ostatnich publikacjach o końcu ery dzikich fotoradarów, widać zmasowany atak, aby jeszcze zdążyć przed zmianą przepisów. W okolicach Zielonej Góry (60km) jest na stałe aktywnych, każdego dnia min. 5 urządzeń, miesiąc wstecz było max. 2
Dobry materiał - potwierdza, że robią w obie strony
Jaki to model Peugota
I poraz kolejny został zarejestrowany absurd - nieudolność funkcjonariusza SM, który przed kamerą robi z siebie...
Przypomina mi się akcja z Blusem, kiedy załoga z Mundka zawinęła go na Szczecińskiej - rozegrali to po mistrzowsku, swój cel osiągnęli, a taki Blusik co najwyżej mógł się przyglądać. A tutaj... gość pokazuje im, gdzie jest ich miejsce Dobrze, że im nie powiedział do budy.
(...) rozegrali to po mistrzowsku, swój cel osiągnęli, a taki Blusik co najwyżej mógł się przyglądać. A tutaj... gość pokazuje im, gdzie jest ich miejsce Dobrze, że im nie powiedział do budy.
Porównujesz nieudolnych, nic nie potrafiących strażników wiejskich do policjantów, którzy koniecznie chcieli podnieść swoje ego poprzez pokazanie swojej ważności.
To tak jakbyś właśnie powiedział, że wksek ze złamaną ręką wpie... d... olił tobie, a do mnie bał się nawet podejść
Leciałem wczoraj DW nr 297 na odcinku Nowa Sól - Bolesławiec.
Na wlocie do Kożuchowa, zaraz za dyskontem, jadąc od strony Nowej Soli, z Kożuchowa wystawiła swoją zabawkę, 15km dalej w Pasterzowicach poprawka - ze Szprotawy wystawiła "pistolet" w Octavii.
Strażnicy miejscy z Kożuchowa oskarżeni. Źle wystawili kilkaset mandatów
Nowosolska prokuratura rejonowa oskarżyła pięciu strażników miejskich z Kożuchowa. Odpowiedzą za niewłaściwe wystawienie mandatów z fotoradaru. Usłyszeli łącznie kilkaset zarzutów.
To już kolejna sprawa zakończona aktem oskarżenia związana ze strażą miejską, którą prowadzi nowosolska prokuratura rejonowa. – W sprawie kożuchowskiej mechanizm jest taki sam. Mandaty wystawiane były po przekroczeniu 30-dniowego terminu – wyjaśnia prokurator Łukasz Wojtasik, szef nowosolskiej prokuratury rejonowej. Po tym czasie mandaty zgodnie z prawem przedawniają się. Karali również właścicieli samochodów, nawet kiedy ci nie wskazali kierowcy, który dopuścił się wykroczenia.
Strażnicy miejscy mieli 30 dni od daty ujawnienia wykroczenia na wystawienie mandatu. Wystawiali je jednak nawet kiedy upłynął termin i mandaty były przedawnione. Druga sprawą związaną z aktem oskarżenia to karanie właścicieli samochodów. Po ujawnieniu wykroczenia wysyłali mandat do właściciela auta oraz informację o wskazaniu kierowcy, który prowadził samochód. Wtedy on dostałby mandat i punkty karne. Jeżeli właściciel nie wskazywał kierowcy, to dostawał mandat. Setki osób korzystały z tej możliwości, bo dostawały jedynie grzywnę. Punkty karne nie były w tym wypadku naliczane.
Prawo mówi jednak wyraźnie, że po tym jak osoba nie wskaże kierującego, sprawa musi trafić do sądu. Strażnicy miejscy nie mieli prawa karać mandatem właściciela auta, który nie wskazał kierowcy. Powinien to uczynić sąd. W takim wypadku pieniądze z mandatu nie trafiłyby do kasy gminy, ale do Skarbu Państwa.
- Oskarżyliśmy pięć osób, strażników miejskich – mówi prokurator Wojtasik. Usłyszeli w sumie kilkaset zarzutów. Cztery osoby nie przyznają się do postawionych zarzutów i odmawiają składania wyjaśnień. Szef straży miejskiej nie przyznaje się. Słyszał o wyrokach sądów w sprawach mandatowych straży miejskich. Nie zrobił jednak nic, aby dowiedzieć się o tym więcej. Inaczej rozumiał również termin przedawnienia. W jego rozumieniu czas leciał nie od chwili ujawnienia wykroczenia, ale od momentu wysłania wezwania-mandatu. Szef straży ma postawionych najwięcej, bo aż 260 zarzutów.
Sprawę niewłaściwie wystawianych mandatów wykryła kontrola z ramienia komendy wojewódzkiej policji. Dotyczy ona wielu straży miejskich i gminnych. Sąd w Nowej Soli rozpatruje sprawy mandatowe strażników z Otynia, gminy Nowa Sól, Kolska i Nowego Miasteczka. Oskarża nowosolska prokuratura.
Nowosolska prokuratura rejonowa prowadziła również sprawę strażników ze Wschowy. Pod koniec 2014 r. sąd wydał wyrok. Uznał winę strażników, ale warunkowo umorzył postępowanie. Uznał, że szkodliwość społeczna czynu była znikoma. Dzięki temu strażnicy nie są karani i mogą dalej pracować.
Pazerność odbije im się czkawką. Jeśli sprawę rozpoznaje Sąd, grzywna zasila Skarb Państwa. Jeśli sprawa kończy się postępowaniem mandatowym, grzywna zasila budżet gminy. Nie trudno więc się domyślić dlaczego tak się stało.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum