Forum Mapy Fotoradarów Antyradary Sid a69670857b0f1eb9cc24f5a3b0527cc3 Mapa fotoradarów najpopularniejsze
RejestracjaRejestracja   ZalogujZaloguj   FAQFAQ   SzukajSzukaj


Poprzedni temat «» Następny temat
Radary, fotoradary, lidary i videorejestratory ogólnie - Polcam SmartEye MT-1
Autor Wiadomość
piotreg 
Administratore banitore


Dołączył: 23 Mar 2007
Pochwał: 1542
Posty: 31854
Skąd: DWR
Wysłany: 25 Maj 2023, 09:14   Polcam SmartEye MT-1

Na chwilę obecną bez zatwierdzenia typu.

Cytat:
Przejechaliśmy przez miasto z nowym wideoradarem. Dla kierowców będzie lepiej, jeśli policja go nie kupi



Zapomnijcie o klasycznych, niedoskonałych policyjnych wideorejestratorach montowanych zarówno w oznakowanych, jak i nieoznakowanych radiowozach. Ten sprzęt działa zupełnie inaczej. Jest niewiarygodnie skuteczny i może "zarabiać" miliony złotych miesięcznie. Jeśli zdarza wam się przekraczać prędkość, trzymajcie kciuki za to, żeby policja go nie kupiła.


Zacznijmy od tego, że polska policja od wielu lat używa wideorejestratorów nazywanych często błędnie wideoradarami. Zasada działania takiego sprzętu jest banalnie prosta – w radiowozie znajduje się kamera, która jest sprzężona z prędkościomierzem, a w zasadzie z fabrycznymi czujnikami auta, które mierzą prędkość. I to właśnie ta prędkość mierzona na kołach policyjnego auta jest później wyświetlana na nagraniu. To jeden w podstawowych mankamentów tradycyjnych wideorejestratorów – mierzą one prędkość własną, a nie "ściganego" pojazdu. Oznacza to m.in. że wartość wykroczenia podawana jest jedynie w przybliżeniu i w wielu wypadkach dowód w sprawie, jakim jest policyjne nagranie, nie wytrzymuje konfrontacji z biegłym sądowym.

Teraz policja mierzy prędkość niemal "na oko"

Żeby wykonać pomiar dowodowy, auto z wideorejestratorem musi na określonym odcinku poruszać się równomiernie ze ściganym pojazdem, albo przynajmniej na początku i na końcu odcinka pomiarowego mieć taki sam dystans do niego. Tyle że dystans ten ustalany jest na oko, więc pomiary – siłą rzeczy – obarczone są znacznym ryzykiem błędu. Poprawna obsługa takiego sprzętu nie jest wcale łatwa. Załogę radiowozu z wideorejestratorem zwykle stanowi dwóch funkcjonariuszy, jeden prowadzi auto, a drugi obsługuje sprzęt nagrywający, obserwuje ścigane auto na ekranie. Nie potrzeba wcale złej woli ze strony funkcjonariuszy, wystarczy, że w ferworze pościgu, zamiast utrzymywać stały dystans, zaczną w czasie pomiaru doganiać auto – i już wynik jest zafałszowany. Może być zawyżony o kilka, kilkanaście czy w skrajnych przypadkach nawet o kilkadziesiąt km na godz. Ze względu na to, iż wykonanie dobrego pomiaru nie jest łatwe, funkcjonariusze zwykle koncentrują się na "poważniejszych klientach", którzy popełniają szczególnie groźne i wysoko w taryfikatorze wyceniane wykroczenia. Czujny kierowca, który spogląda w lusterko, może też stosunkowo łatwo wychwycić, że ktoś "siedzi mu na ogonie". W przeszłości kilka razy mieliśmy okazję testować wideorejestratory, z których korzysta policja: naszym zdaniem polski prawodawca stanowczo za bardzo ufa wynikom takich pomiarów.

Rada: Jeśli jakimś cudem zauważyłeś, że za tobą jadą, wystarczy, że dotkniesz pedału hamulca, by zepsuć pomiar. Policjanci albo odpuszczą, albo będą próbować ponownie. Zapalenie się świateł stopu na nagraniu oznacza, że prędkość pojazdów namierzanego i nagrywającego nie była taka sama, a to oznacza dyskwalifikację pomiaru.

Zmiana reguł gry, czyli skuteczne i masowe pomiary prędkości

Po kiepskich doświadczeniach z wideorejstratorami używanymi przez policję (żeby nie było, autorzy tego artykułu nigdy w swojej karierze kierowców nie dostali mandatu z powodu wykroczenia zarejestrowanego przez policyjny wideorejestrator) z tym większą ciekawością skorzystaliśmy z możliwości przetestowania nowego typu mobilnego miernika, który w niedalekiej przyszłości może zastąpić skrajnie niedoskonałe wideorejestratory. Niestety, musimy przyznać – Smarteye MT-1 firmy Polcam to zupełnie nowa jakość. To całkowita zmiana reguł gry: gdyby polska policja miała w ciągłym użyciu kilkadziesiąt takich urządzeń na terenie całego kraju, oznaczałoby to dla amatorów szybkiej jazdy... koniec "rumakowania".

Tego wideoradaru nie zauważysz w lusterku

O ile sprzęt, z którego dotychczas korzystała policja do pomiarów w ruchu, niesłusznie był nazywany wideoradarami, to tu ta nazwa jest całkowicie uzasadniona – Polcam SmartEye MT-1 to wideoradar.

Auto wyposażone w sprzęt pomiarowy czeka na nas pod siedzibą producenta – firmy Polcam – w podwarszawskim Raszynie. Przed nami zwykła Toyota Avensis – jedyne widoczne modyfikacje w aucie to niewielka kamera na desce rozdzielczej i średniej wielkości tablet przy konsoli środkowej. To jest to auto? A gdzie ono ma radar? W konkurencyjnych miernikach radarowych montowanych w autach wprawny obserwator z łatwością zauważy potężną głowicę radarową wystającą z grilla lub ze zderzaka – tu nic nie widać. Dopiero przy dokładniejszych oględzinach udaje się nam głowicę radaru znaleźć – jest tak mała, że w całości mieści się pod maskownicami w dolnej części zderzaka. Nie ma szans, żeby ktoś ją zauważył.

Podobnie małe są szanse dostrzeżenia kamery na desce rozdzielczej: jest wizualnie zintegrowana z deską rozdzielczą, no i jest to "czarne na czarnym". Swoje robi też szyba, w której odbija się otoczenie. Jeśli podczas szybkiej jazdy zauważysz z daleka to coś i rozpoznasz zagrożenie, brak mandatu będzie całkowicie zasłużony – premia dla przytomnego kierowcy.

SmartEye MT-1 to nie tylko wideorejestrator, to prawdziwy wideoradar

Ruszamy z Raszyna aleją Krakowską w kierunku Janek. Na ekranie zamontowanego tabletu widać obraz z kamery zamontowanej na desce rozdzielczej i oczywiście jadące aleją Krakowską samochody. Przy wszystkich autach znajdujących się w odległości kilkudziesięciu metrów od auta – zarówno tych, które nas wyprzedzają, jak i tych, które my wyprzedzamy, na ekranie tabletu pojawia się czytelna ramka – widać na niej prędkość auta i jego odległość od radiowozu. Dla ułatwienia ramki są albo zielone, albo czerwone – zielona oznacza, że prędkość pojazdu mieści się w ustawionym limicie, czerwona – że auto jedzie za szybko.

Wjeżdżając na dany odcinek drogi, operator wprowadza obowiązujące na nim ograniczenie. To dziecinnie proste, gdyż na dolnym pasku ekranu są do tego przyciski z możliwością zdefiniowania ustawień (prędkość dopuszczalna lub wartość graniczna, po której przekroczeniu system zapisuje odnotowane wykroczenie).

Jeśli auto, które znalazło się w obszarze pomiarowym, jedzie z przepisową prędkością, ale przyspiesza i można się spodziewać, że niebawem prędkość przekroczy, ramka robi się brązowa. To działa również wtedy, kiedy w kadrze tych aut jest więcej. W przypadku, gdy kierowca jeszcze nie przekroczył granicznej prędkości, ale "rokuje", wystarczy przyspieszyć, by utrzymać go w zasięgu radaru i... czekać. Jednak ma to umiarkowany sens: "klientów", którzy jadą za szybko, jest tak wielu, że nie trzeba specjalnie szukać nowych. Najlepsze jest jednak to, że ani kierowca auta, ani ewentualny załogant w trakcie pomiarów nie muszą robić nic. Nie ma konieczności zrównywaniu się z mierzonym autem, jazdy za nim, utrzymywaniu stałego dystansu czy prędkości. Po określeniu limitu prędkości na danym odcinku urządzenie działa zupełnie samodzielnie. Niewykluczone, że w kolejnych wersjach tego miernika nawet ten element procesu zostanie zautomatyzowany i funkcjonariusz będzie musiał co najwyżej potwierdzić automatycznie wykryte lub zdefiniowane dla danego odcinka ograniczenie.

Jednocześnie oznacza to, że załoga radiowozu nie ma powodu, aby przekraczać dozwoloną prędkość i ruszać za kimś w pościg. To może nie spodobać się policjantom, którzy przecież też są ludźmi i chętnie korzystają z niezapisanego wprost w żadnych przepisach prawa do przekraczania dozwolonej prędkości w sytuacji, gdy nie jadą "na bombach", a zatem nie spełniają definicji pojazdu uprzywilejowanego. Nie, nie muszą przekraczać prędkości. Mogą jechać prawym pasem choćby 70 km na godz., a jeśli z tyłu nadjedzie ktoś jadący np. 140 km na godz., to jego przejazd się zarejestruje. Potem wystarczy wysłać mu wezwanie.

Radiowóz jedzie albo stoi, a mandaty wystawiają się same

W porównaniu do jazdy autem z klasycznym wideorejestratorem tu służba może być wręcz nudna – policjant nie musi ani nikogo ścigać, ani potem zatrzymywać "klienta", ani negocjować, ani wystawiać mandatu lub ewentualnie wniosku do sądu o ukaranie.

Czy domyślacie się już, dlaczego policja w niektórych (nieeuropejskich) krajach czeka z niecierpliwością na koniec testów nowego polskiego wideorejestratora? To proste: otóż kontrola drogowa jest dla policjanta poważnym zagrożeniem, są regiony świata, gdzie wiąże się wprost z ryzykiem agresji fizycznej. W tym przypadku zagrożenia nie ma, bo nie dochodzi do kontaktu pomiędzy funkcjonariuszem a kierowcą, który przekroczył prędkość...

Oczywiście, na samym wyświetlaniu ramek z prędkością proces się nie kończy. Wideoradar Polcam SmartEye MT-1 ma zintegrowaną funkcję ANPR (Automatic License Plate Recognition), czyli zdolność do rozpoznawania numerów rejestracyjnych. W razie stwierdzenia wykroczenia możliwości są różne: teoretycznie funkcjonariusz może od razu zareagować i zatrzymać kierowcę łamiącego przepisy, ale w większości przypadków, jeśli np. nie dochodzi do sytuacji, która wiąże się z bezpośrednim, poważnym zagrożeniem, wykroczenie jest po prostu rejestrowane wraz z sekwencją zdjęć dowodowych i kompletem informacji dotyczących wykroczenia (lokalizacja, czas, zmierzona prędkość). Ściganie wykroczenia może się wtedy odbywać dokładnie tak, jak w przypadku zdjęć wykonywanych przez fotoradary stacjonarne. To ma sens o tyle, gdyż zatrzymanie i legitymowanie kierowcy łamiącego przepisy zajmuje mnóstwo czasu załogi.

– To funkcja bardzo pożądana na niektórych rynkach, Są kraje, w których policjanci dla własnego bezpieczeństwa wolą unikać bezpośredniej konfrontacji, bo nie wiedzą, na kogo mogą trafić – tłumaczy nam przedstawiciel firmy Polcam. Chodzi o wspomniane wyżej ryzyko spotkania się z agresją fizyczną.

Bez dyskusji, czyli szybciej

Unikanie bezpośredniej konfrontacji załogi z kierowcą dla bezpieczeństwa funkcjonariuszy to jedna zaleta (w Polsce właściwie pomijalna), drugą jest niezwykła efektywność takiego systemu, która już i u nas ma znaczenie. Gdy jeździliśmy z wideoradarem po Warszawie i okolicach, na ekranie tabletu dosłownie co kilka-kilkanaście sekund przy jakimś aucie znajdującym się w polu widzenia pojawiała się czerwona ramka. Gdyby to nie była tylko przejażdżka testowa, a regularna służba na drodze, to co kilkanaście sekund system mógłby generować raport potrzebny do wystawienia mandatu – z trudnym do podważenia materiałem dowodowym i z zarejestrowanymi i odczytanymi numerami rejestracyjnymi.

Jak to wygląda w przypadku teraz używanych wideorejestratorów? Nawet jeśli załoga radiowozu jest wyjątkowo pracowita, to "poważny klient", nawet w mieście z tak niespokojnym ruchem, jak Warszawa, trafia się zwykle raz na kilkanaście minut. Drobnych "klientów" nie ma co zatrzymywać, bo pomiary nie są tak dokładne, by dowodzić przekroczeń o kilkanaście km na godz., zresztą szkoda czasu. A zatem: kilka minut śledzenia i pomiarów, potem jazda za szybkim kierowcą, później zatrzymanie auta do kontroli w dogodnym miejscu, sprawdzenie dokumentów, pomiar trzeźwości, formalności z wystawieniem mandatu – w takim trybie, przy optymistycznych założeniach, można wykryć i zarejestrować dwa-trzy wykroczenia na godzinę. W przypadku SmartEye MT-1, jeśli akurat nie ma korka (choćby i na drodze szybkiego ruchu) kilka wykroczeń można zarejestrować w ciągu minuty.

Jak działa wideoradar Polcam SmartEye MT-1

Zastosowany w tym sprzęcie radar śledzący 3D działający w technologii 77 GHz może śledzić jednocześnie aż do 32 pojazdów i jest to wartość… ograniczona programowo. Wszystkich obiektów śledzonych jest dużo więcej, bo aż do 256. Co więcej, jako punkt odniesienia urządzenie może również używać danych o prędkości pojazdu, w którym jest zamontowane – np. pochodzących z czujników fabrycznie montowanych w aucie. Ale nie musi.

Zakres prędkości? Od -340 do +170 km na godz. Tak, to nie pomyłka – wartość ujemna to w tym przypadku prędkość pojazdu poruszającego się w kierunku przeciwnym do kierunku jazdy auta z wideoradarem – bo i takie wykroczenia mogą być rejestrowane. System rozpoznaje nie tylko numery rejestracyjne, ale też może rozpoznawać markę i model pojazdu, jego rodzaj, a nawet kolor lakieru. Ograniczeniem w przypadku pomiarów prędkości pojazdów jadących z naprzeciwka są jedynie barierki oddzielające jezdnie na drogach dwujezdniowych – bo zasłaniają numery rejestracyjne, bo mogą utrudniać pomiar itp. Ale już na zwykłych drogach jednojezdniowych nie ma problemu z pomiarem prędkości pojazdów nadjeżdżających z przeciwka.

Przepisy "pomiarowe" dziurawe od lat i nikt się tym nie przejmuje

Skoro jesteśmy przy przepisach regulujących pomiary prędkości na polskich drogach, to trzeba to jasno powiedzieć, że mają one mnóstwo dziur i niedopowiedzeń, które prowadzą w wielu wypadkach do nadużyć na niekorzyść kierowców, ale też policja z niezrozumiałych względów nie czuje interesu, aby to zmienić. Przykłady?

Nie ma też technicznych przeciwwskazań, aby ustawić się na poboczu i mierzyć prędkości pojazdów jadących w obie strony. Powstaje pytanie, co na to przepisy: taki wideoradar robi taką samą robotę jak radar stacjonarny, z tą różnicą, że nie widać go z daleka, w sumie z bliska też nie. No i – inaczej niż typowy radar stacjonarny – nie mierzy on prędkości pojazdów jadących w jedną stronę, tylko w dwie strony. I nie ostrzega o nim niebieska tabliczka z napisem "fotoradar".

Reasumując...

Naprawdę działające, niezwykle skuteczne urządzenia do pomiaru prędkości, pozwalające na wyeliminowanie tzw. piratów drogowych już są. Urządzenia stacjonarne "z wyższej półki", które jednocześnie wykrywają bardzo wiele wykroczeń, powoli trafiają do sieci CANARD. Niektórzy producenci najbardziej zaawansowanego sprzętu nie biorą nawet udziału w polskich przetargach, bo z góry wiedzą, że i tak nic w naszym kraju nie sprzedadzą.

Znacznie łatwiej może pójść z wideoradarami przeznaczonymi do montażu w radiowozach – jak testowany przez nas SmartEye MT-1 – bo policja "zakupowo" działa w trybie bardziej rozproszonym i jak widać było na ostatnich targach Polsecure w Kielcach ma na to środki. To dla szybkich kierowców fatalna wiadomość – ten sprzęt może być bezlitośnie skuteczny. Z dobrych źródeł wiemy, że już wkrótce rozpocznie się proces jego certyfikacji, a to oznacza, że służby będą mogły wystawić tyle mandatów za prędkość, jak tylko będą w stanie przeprocesować.

Zacznie się jazda w granicach limitu?

Link
 
 
Automobil

Wysłany:    A na mapie nieoznakowane radiowozy policji. I wszystko wiadomo!



 
 
OJCIEC
Wio Łysa!


Dołączył: 20 Mar 2007
Pochwał: 233
Posty: 6674
Skąd: zasadniczo, z Węgorzeskiej
Wysłany: 8 Czerwiec 2023, 09:32   

77GHz? Ale jaja. :o
 
 
piotreg 
Administratore banitore


Dołączył: 23 Mar 2007
Pochwał: 1542
Posty: 31854
Skąd: DWR
Wysłany: 8 Czerwiec 2023, 21:00   

A po Polsku? Co to za jaja?
 
 
OJCIEC
Wio Łysa!


Dołączył: 20 Mar 2007
Pochwał: 233
Posty: 6674
Skąd: zasadniczo, z Węgorzeskiej
Wysłany: 9 Czerwiec 2023, 09:55   

Do tej pory jeszcze niewykorzystywane do tego celu. Najwyżej było 35.5GHz w pasmie Ka. 74-76GHz wykorzystują niektóre systemy tempomatów adaptacyjnych i systemów antykolizyjnych aut. To jest jakieś już pasmo chyba W, długość fali poniżej 0.5mm. Występuje dość silnie tłumienie przez tlen atmosferyczny. Kiedy już powstaną jakieś detektory, o dalekich odległościach wykrywania można raczej zapomnieć. Zwłaszcza, że technologia RD właściwie przestała się rozwijać 20 lat temu i ledwie sobie radzi, a właściwie nie radzi, z niskomocowymi radarami w pasmie K. Szkoda, że projekt Theia został pogrzebany prze Radenso.

Autor postu otrzymał pochwałę.
 
 
Spawacz 
FotoManiacSpawacz


Dołączył: 31 Mar 2017
Pochwał: 698
Posty: 1142
Skąd: Pruszków
Wysłany: 28 Sierpień 2023, 13:29   

Cytat:
Widziałem na własne oczy nowy postrach piratów drogowych. Wiem, ile inni pędzą po ekspresówce



150, 160, 170 kilometrów na godzinę. Na ekranie najnowocześniejszego sprzętu firmy POLCAM Systems dokładnie widziałem, jak szybko jadą wyprzedzający nas kierowcy. Oni nie mieli pojęcia, że niepozorny, ciemny samochód ich nagrywa…


Dyskretna kamera z przodu, umieszczona na podszybiu ciemnej Toyoty. Ekran dotykowy, przyczepiony do kokpitu na wysokości nawiewów. To wszystko, co wystarczy, by jednocześnie kontrolować nawet 256 obiektów. Inne samochody mogą nas wyprzedzać albo jechać z przeciwnego kierunku. Przed kamerą SmartEye MT-1 (to skrót od Motion Tracking, czyli "śledzenie w ruchu") nic się nie ukryje.

"Zapraszam, przejedziemy się" – usłyszałem

Na przejażdżkę zabrał mnie prezes firmy POLCAM Systems (wchodzącej w skład Grupy WB). Usiadłem na przednim siedzeniu ciemnej Toyoty. Ruszyliśmy, a ja nie mogłem oderwać wzroku od MT1. Na ekranie widać dokładnie każdy samochód wyprzedzający nasz wóz techniczny, a także wszystkie auta, które jadą z przeciwnego kierunku. System pokazuje dokładnie, z jaką prędkością jadą inni kierowcy. Może kontrolować naraz naprawdę wiele pojazdów. Operator musi najpierw ustawić, jaki limit prędkości obowiązuje na danym odcinku. Gdy to się uda, widoczne na ekranie auta są podświetlane na zielono lub czerwono. Zielone są te wozy, których kierowcy jadą przepisowo. Czerwone – te, które przekraczają prędkość.

Tego dnia kierowcy jeździli akurat dość spokojnie



Ten model Toyoty nie jest raczej używany przez policję, więc prowadzący samochody nie mogli się spodziewać, że są nagrywani. Czyżby polscy kierowcy trochę się uspokoili i zaczęli jeździć bezpieczniej? Gdy rozmyślałem na ten temat, oglądając kolejne zielone wskazania i bawiąc się w zgadywanie, ile jadą poszczególne auta (szło mi całkiem nieźle), trafił się rekordzista. Ciemne Volvo mknące lewym pasem odcinka ekspresowego przekroczyło prędkość o ponad 50 kilometrów na godzinę. 173 km/h – z taką szybkością nas minęło, a po chwili zniknęło za horyzontem.

Chwilę później trafił się kierowca jadący przeszło 150. To przekroczenie o ponad 30 km/h. Gdyby dzisiejsze wskazania były rejestrowane w radiowozie, musiałby zapłacić naprawdę słony mandat.

Tym razem był to przejazd próbny



PolCam Systems to polska firma, która od lat specjalizuje się w produkcji i sprzedaży urządzeń pomiarowych. Oto branża, która niezbyt dobrze kojarzy się tym, którzy lubią łamać przepisy. Fotoradary, wideorejestratory, urządzenia do odcinkowego pomiaru prędkości – sprzęty PolCamu kontrolują kierowców nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Poprawiają bezpieczeństwo m.in. w USA, Maroku, Meksyku, Indonezji czy Dubaju, a nawet w Peru.

Klasyczny sprzęt, który można spotkać podczas wizyty w "najdroższym kinie świata", czyli na tylnej kanapie nieoznakowanego radiowozu, to zazwyczaj taki, który działa na zasadzie tak zwanego prędkościomierza kontrolnego. Funkcjonariusz prowadzący samochód musi zrównać swoją prędkość z autem, które kontroluje. Sprzęt uwiecznia to na filmie, ale rejestruje szybkość radiowozu, a nie kierowcy, który zostaje ukarany mandatem.

SmartEye MT-1 działa inaczej

Tutaj za pomiar odpowiada kamera 16 Mpixeli zintegrowana z radarem śledzącym. Radiowóz (albo, jak w naszym przypadku, "techniczna" Toyota PolCamu) może jechać z zupełnie inną prędkością, w dowolnym kierunku. Może też stać. Nie wpływa to na dokładność pomiaru. Nie musieliśmy więc nikogo gonić. MT-1 nie nagrywa bowiem filmów, on po prostu "strzela foty", dokładnie tak samo jak klasyczny radar stojący w puszce na poboczu. Oczywiście to byłoby emocjonujące – poudawać policjantów w nieoznakowanym pojeździe, którzy na widok kierowcy łamiącego przepisy redukują bieg, wciskają gaz do podłogi i pędzą za nim. Ale to niebezpieczne, a sam pomiar tego typu budzi spore wątpliwości kierowców. Gdy mają być ukarani mandatem, często kwestionują dokładność pomiaru i warunki jego wykonania, np. zarzucając funkcjonariuszom, że zbliżali się do samochodu, zamiast utrzymywać stałą odległość.

Tutaj zbliżanie się nic nie zmienia, a błąd pomiarowy wynosi mniej niż 1 proc, co oznacza, że MT-1 jest dokładniejsze od prędkościomierza. System dzieli to, co "widzi" na pasy ruchu. Wychwytuje też zakręty. Jeśli auto skręca, dany pomiar się nie liczy – właśnie po to, by uniknąć ewentualnych wątpliwości. Podobnie dzieje się wtedy, gdy dany samochód jest zasłaniany przez inny. Maksymalna różnica prędkości między samochodem z kamerą a kontrolowanym to 320 km/h (czyli np. może jechać 100 km/h i zarejestrować jadący z naprzeciwka pojazd pędzący 220 km/h). Obraz jest automatycznie poprawiany przez AI, a wskazania są zarówno zapisywane na specjalnym, twardym dysku, jak i wędrują od razu do chmury.

Korzystanie z MT-1 nie wymaga zatrzymywania kierowcy aby wyświetlić mu film z jego dokonań. Co więcej, ponieważ ten radiowóz nikogo nie zatrzymuje, nikt go nie oznaczy jako "uważaj na srebrną Skodę Octavię". Nie dochodzi do ewentualnych sprzeczek z funkcjonariuszami, nikomu nie skaczą emocje a liczba zdjęć w ośmiogodzinnej zmianie potrafi bez problemu sięgnąć kilkuset.

Chodzi o bezpieczeństwo

SmartEye MT-1 to zaawansowany technologicznie sprzęt, który kosztuje… niemało. Podczas przejażdżki zobaczyłem już jednak, że może się naprawdę szybko zwrócić. Wielu kierowców tego dnia jeździło rzeczywiście spokojnie, ale już kilku wyjątkowo szybkich zasłużyłoby na słone mandaty. Gdyby nasza Toyota zamieniła się w radiowóz i wyjechała na ośmiogodzinny patrol, zebrana w mandatach kwota prawdopodobnie byłaby na tyle imponująca, że cena sprzętu przestałaby robić wrażenie. Nie chodzi tu jednak o nabijanie kasy. Większe bezpieczeństwo oznacza mniej rodzinnych tragedii. Szczególnie teraz, w okresie wakacyjnym, wyjątkowo często słyszy się o tragicznych wypadkach. Wiele z nich jest spowodowanych brawurą i zbyt szybką jazdą. Nowoczesny sprzęt od PolCam Systems może temu zapobiegać. Od Peru po Indonezję.

Link

Autor postu otrzymał pochwałę.
 
 
Wyświetl posty z ostatnich:   
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach
Możesz załączać pliki na tym forum
Możesz ściągać załączniki na tym forum
Radary, fotoradary, lidary i videorejestratory ogólnie - Polcam SmartEye MT-1 | Wersja do druku

Skocz do:  

Powered by phpBB modified by Przemo © 2003 phpBB Group