Na naszą skrzynkę trafił film z ul. Partyzantów w Bielsku-Białej. Prawym pasem ruchu w stronę Szczyrku porusza się nieoznakowane BMW wyposażone w kamery. Tym pojazdem bielscy policjanci patrolują ulice w poszukiwaniu piratów drogowych. Bardzo dobrze - od tego są. Ale czy aby na pewno tak ma to wyglądać? Gdyby kierowca Skody Kamiq nie zahamował, to byłby biedniejszy o 1500zł.
Co widać na tym filmie? Policyjne łowy na kierowcę czy paniczną reakcję kierowcy na widok funkcjonariuszy? Zapytaliśmy ekspertów o scenę, która robi furorę w sieci.
Hitem internetu i mediów stał się film opublikowany dwa dni temu na stronie internetowej "Bielskie drogi", na którym widać sytuację na jezdni przed przejściem dla pieszych w Bielsku-Białej. W scenie bierze udział nieoznakowany policyjny radiowóz BMW. W samym tylko serwisie YouTube do tej pory film został wyświetlony blisko pół miliona razy.
Widać na nim dwa jadące sąsiednimi pasami samochody, które zbliżają się do pustego przejścia dla pieszych. Czarne BMW jadące prawym pasem zostało rozpoznane jako radiowóz policyjnej grupy "SPEED". Tuż przed przejściem dla pieszych policyjne BMW zaczyna przyśpieszać (zbliża się do jadącego z przodu na sąsiednim pasie białego auta), a następnie zatrzymuje się tuż przed przejściem, na którym nikogo nie ma. Biały pojazd też przyhamowuje przed pasami, a następnie jedzie dalej.
Powszechnie uznano, że filmik pokazuje próbę "wrobienia" kierowcy białego auta przez policjantów w wykroczenie drogowe. Według obowiązującego od kilku dni nowego taryfikatora mandatów za wyprzedzanie na przejściu dla pieszych grozi 1500 zł kary i 15 punktów karnych. Recydywa w ciągu dwóch lata oznacza dwa razy wyższy mandat.
O ocenę tej sytuacji poprosiliśmy ekspertów.
To radiowóz wyprzedzał przed przejściem
– Według mojej oceny, nieoznakowany radiowóz na prawym pasie jedzie szybciej od samochodu na lewym pasie, zatem policjant wykonuje manewr wyprzedzania przed przejściem dla pieszych. A zatem to kierujący radiowozem narusza przepis zabraniający wyprzedzania na przejściu dla pieszych i bezpośrednio przed nim – uważa Wojciech Pasieczny, który jest legendą warszawskiej "drogówki", gdzie przepracował w sumie ponad 20 lat i był m.in. zastępcą naczelnika Wydziału Ruchu Drogowego. Obecnie jest na emeryturze, ale cały czas zajmuje się ruchem drogowym. Jest biegłym samochodowym, ekspertem rekonstrukcji wypadków drogowych, działa też w fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym.
– Nie można zarzucić kierowcy na lewym pasie, że łamie zakaz omijania pojazdu, który zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu. Po pierwsze, to samochód na lewym pasie poprzedzał (minimalnie, ale jednak) radiowóz, a po drugie, co najważniejsze, radiowóz nie zatrzymał się w celu ustąpienia pierwszeństwa pieszemu, ponieważ żadnego pieszego nie ma ani nawet nie zbliża się do przejścia – dodaje Pasieczny.
Radiowóz zatrzymał się bez uzasadnienia
Jeszcze ostrzejsza jest ocena prof. Artura Mezglewskiego ze Stowarzyszenia Prawo na Drodze.
– To policjanci stworzyli zagrożenie na obu pasach ruchu, gdyż nieuzasadnione zatrzymanie przed przejściem dla pieszych spowodowało także gwałtowną reakcję kierowcy na lewym pasie. Mogło zatem dojść do kolizji na obu pasach. Motywy zachowania funkcjonariusza wydają się czytelne – chcieli wrobić kierowcę z lewej strony w wykroczenie polegające na wyprzedzaniu na przejściu dla pieszych. A zatem, jak zwykle, chodziło o poprawienie policyjnych statystyki. To jednak trudno byłoby udowodnić w ewentualnym procesie – uważa prof. Mezglewski.
Polowanie, polowanie i jeszcze raz polowanie
Emil Rau, znany dziennikarz motoryzacyjny, który od lat w telewizji tropi nieprawidłowości na polskich drogach, krytykuje policję:
– Na tym nagraniu widzimy prawdziwą twarz polskiej policji. Polowanie, wykonywanie planów i targetów. Kompletnie nie chodzi o bezpieczeństwo ruchu drogowego, tylko polowanie, polowanie i jeszcze raz polowanie. Przełożenie mają być zadowoleni, a są – gdy jest kasa i mandaty. Nawet za 50 lat policjant z Polski nie osiągnie poziomu reprezentowanego przez policjanta z Niemiec – ocenia Rau.
Powodem była paniczna reakcja kierowcy
Inaczej ocenia sytuację tylko Marek Konkolewski, były inspektor policji, ekspert w zakresie ruchu drogowego, którym zajmował się w Komendzie Głównej Policji, a także były dyr. dyrektor Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym. Uważa, że to kierowca na lewym pasie zwolnił jako pierwszy.
– Kierujący białym autem bez uzasadnionej przyczyny nagle istotnie zmniejszył prędkość przed przejściem dla pieszych, czym zaskoczył policjantów z BMW, którzy musieli hamować, aby nielegalnie nie wyprzedzić białego auta na pasach. Można więc powiedzieć, że o mały włos łowczy nie stał się ofiarą – uważa Konkolewski. I dodaje:
– Zachowanie kierowcy białego auta, hamownie na granicy utrudniania ruchu, było spowodowane prawdopodobnie stresem na widok policjantów. Faktem jest, że przez ostatnie zmiany w taryfikatorze mandatów oraz tym, co w tej sprawie dzieje się w mediach, kierowcy zaczynają panicznie reagować na widok policjantów – ocenia Konkolewski.
"Mając na uwadze właściwość terytorialną, zapytanie proszę skierować do Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach" - odpisał na nasze pytanie w tej sprawie podkom. Mariusz Kurczyk z Komendy Głównej Policji. Wysłaliśmy pytania do Katowic, ale do czasu publikacji tekstu nie uzyskaliśmy odpowiedzi.
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Możesz załączać pliki na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum